W Libii w teorii panuje socjalizm. W praktyce to jeden z najbardziej konserwatywnych krajów muzułmańskich. W teorii rządzą rewolucyjne komitety ludowe. W praktyce panuje Muammar Kaddafi – „brat – przywódca w zwycięstwie i wyzwaniu”.
Swoje poglądy pułkownik Kaddafi zawarł w „Zielonej książeczce”, swoistej wykładni rewolucji libijskiej, cierpliwie tłumaczonej na rozmaite języki świata, w tym i polski. Można więc wprost przeczytać, dlaczego w Libii nie ma wolności religijnej: „Religia może dzielić naród, ale może też łączyć różne narodowości. (…) Harmonia zapanowałaby, gdyby każdy naród miał swoją religię. Jednak tak się nie dzieje i wielość religii stała się źródłem konfliktu i zamętu w życiu ludzi tak w przeszłości, jak i obecnie” – pisze pułkownik.
Socjalizm i szariat
„Państwo mas – libijska dżamahirija”, którym pułkownik kieruje od rewolucji w 1969 roku, mimo iż w nazwie ma określenie „socjalistyczna”, należy pod wieloma względami do najbardziej konserwatywnych krajów muzułmańskich. Nie ma tu klubów nocnych, zakazany jest alkohol, sprawca zbrojnej napaści musi się liczyć z utratą stopy i dłoni, a mężczyzna i kobieta przyłapani na cudzołóstwie podlegają w teorii karze chłosty. Choć egzekucja tych drakońskich przepisów jest niemal uniemożliwiona koniecznością przedstawienia czterech naocznych świadków wydarzenia, to jednak same za-łożenia prawne sytuują rewolucyjną Libię w szeregu krajów najsilniej wzywających do literalnego stosowania prawa muzułmańskiego – szariatu.
I może nic w tym dziwnego, skoro już czołowy teoretyk arabskiego socjalizmu, syryjski chrześcijanin Michel Aflaq, odrzucał marksizm, twierdząc, że jego materialistyczne, internacjonalistyczne i ateistyczne przesłanie nie pasuje do sytuacji w świecie arabskim. Sposoby zaradzenia jej były różne w różnych krajach arabskich. W Libii w teorii rządzą rewolucyjne komitety ludowe, do których należy każdy obywatel od 16. roku życia, ale w praktyce panuje Kaddafi, formalnie niepełniący żadnej funkcji. Wielkie złoża ropy naftowej i gazu ziemnego pomagają sfinansować zresztą każdy eksperyment.
Innym paradoksem Libii jest znaczna liczba mieszkających tu cudzoziemców, w tym uchodźców z krajów afrykańskich, które od kilkunastu lat pułkownik Kaddafi stara się zjednoczyć, po tym jak jego unifikacyjne zaloty odrzuciło wiele krajów arabskich. Te dwa okresy w historii Libii – dawny, panarabski, i trwający obecnie panafrykański – ściągnęły tu wielu ludzi z krajów ogarniętych wojnami, mimo iż Libia uparcie okupuje jedno z ostatnich miejsc w światowych rankingach praw człowieka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Guliński, arabista, turkolog, tłumacz, znawca świata arabskiego