Na wirtualnym cmentarzu, możesz postawić bliskiemu zmarłemu wirtualny grób i zapalić wirtualną świeczkę, a do wazonu wstawić wirtualny bukiet. I tylko opłata za te usługi jest realna. Jak zarobić na wirtualnej pamięci
W Internecie jak grzyby po deszczu powstają wirtualne cmentarze, które proponują klientom uczczenie pamięci ich bliskich zmarłych. Jeden z nich, który działa od grudnia ubiegłego roku, grafiką przypomina grę komputerową. Przy nostalgicznej muzyce, stajemy przed główną bramą wirtualnego cmentarza, nad którym wiszą ciemne chmury i fruwają czarne ptaki. Strzegą jej dwa kamienne lwy. Obok jest mniejsza brama – to wejście na cmentarz dla zwierząt. Zanim udamy się na któryś z cmentarzy, możemy od staruszki na straganie kupić znicze, kwiaty, wieńce i wiązanki. Potem wystarczy już tylko kliknąć w bramę, która otworzy się przed nami szeroko.
Przy grobie on-line
Na tablicy informacyjnej wiszą najnowsze nekrologi. Możemy wybrać kwaterę, którą chcemy odwiedzić, lub konkretny grób, przejrzeć księgę zmarłych albo zarezerwować miejsce. Możemy też po prostu spacerować, oglądając wirtualne nagrobki i pochówki w katakumbach. Jest ich w sumie już ponad 1600.
Po kliknięciu na grobowiec (pojedynczy, podwójny, rodzinny), wyświetlane są informacje o zmarłym, jego rodzinie, można przejrzeć zdjęcia, wiersze, życiorys, wpisać się do księgi pamiątkowej lub zobaczyć, kto podarował wirtualne znicze i kwiaty. Można też ufundować znicz, wiązankę, kadzidełka…
Podobnie jest na cmentarzu dla zwierzaków: granitowe pomniki z podobiznami pupili lub odciskami ich łap. Tu „leżą” psy, koty, papugi, króliki, a nawet konie. – Codziennie mamy więcej pochówków na cmentarzu dla zwierząt niż dla ludzi. To dlatego, że cmentarzy dla zwierząt jest w rzeczywistości mało, a ludzie chcą mieć takie miejsce pamięci po ulubionym zwierzaku – mówi Dariusz Pałęcki, szef warszawskiej firmy, do której należy wirtualny cmentarz.
Zaprojektuj własny grób
Twórcy wirtualnych cmentarzy przekonują, że skoro nasze życie stało się tak nowoczesne, dlaczego też nie unowocześnić jego zakończenia. „Żyjemy tak długo, jak żyje pamięć o nas” – piszą na serwerach. Dlaczego więc tej pamięci nie wklepać w komputerową sieć, w której będziemy istnieć podobno „do końca dziejów ludzkości”?”
Na wirtualnym cmentarzu możemy upamiętnić w jednym miejscu – na przykład w grobie rodzinnym – wszystkich naszych bliskich, niezależnie od tego, gdzie i jak dawno temu zmarli. Niektóre serwery umożliwiają nawet zamieszczanie krótkich filmików z życia bliskich. Internet zbliża ludzi także po śmierci. Mieszkając we Włoszczowej czy Nowym Jorku, mamy okazję zapalić świeczkę na „grobie” Jana Pawła II, ks. Jana Twardowskiego, Ryszarda Kapuścińskiego lub Tadeusza Nalepy. Twórcy wirtualnych nekropolii podkreślają, że większość ich klientów pochodzi z zagranicy. Zapalają świeczki na wirtualnych grobach rodziny i przyjaciół, bo od rzeczywistych dzielą ich tysiące kilometrów. Można także zadbać o własny „grób”. Zarezerwować miejsce, wybrać kształt przyszłego pomnika, napisy… A także – co już brzmi zupełnie makabrycznie – zostawić „głos zza grobu”. To wiadomość, która zostanie odtworzona już po śmierci jej autora. Może to być także e-mail, który po śmierci nadawcy zostanie rozesłany do rodziny, przyjaciół albo wrogów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk