W całej Polsce od 12 marca działają tzw. sądy 24-godzinne. Dzięki nim złapanego na gorącym uczynku chuligana czeka natychmiastowa i nieuchronna kara.
Kiedy zapadły pierwsze wyroki, opinia publiczna nie kryła rozczarowania. „Nietrzeźwy rowerzysta? Przeklinający i hałasujący pijak? Warto było uruchamiać specjalne dyżury w sądach, żeby karać za tego typu drobiazgi?” – takie wątpliwości można było usłyszeć na ulicy. – Mieliśmy w Gdańsku jeden przypadek znieważenia policjanta na służbie. Reszta to pijani kierowcy i rowerzyści – mówi Rafał Terlecki, rzecznik prasowy tamtejszego Sądu Okręgowego. Podobnie jest gdzie indziej. Bogusław Tocicki, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu też informuje o kierowcach. Ukarano tam także pijaka, który wybił szybę w restauracji, bo zdenerwował się, że lokal był zamknięty. A wyroki? Za wybicie szyby – naprawienie szkody z nawiązką i ograniczenie wolności połączone z robotami publicznymi. Za jazdę po pijanemu – na ogół zakaz prowadzenia pojazdów. „Drobnica” – macha ręką wielu ludzi. Czy rzeczywiście pomysł nie wypalił?
Przestępcy znikomo szkodliwi
Ukradli mi kiedyś portfel w pociągu. – Chce pan koniecznie, żebyśmy wypisywali protokół? – zapytał policjant. – Ile pan tam miał? 50 złotych? To od razu panu powiem, że nawet nie warto łapać złodzieja. Prokurator go wypuści ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Daj pan sobie spokój – poradził. Do piwnicy wieżowca, w którym mieszkałem, regularnie, co roku, ktoś się włamywał. Podobnie do altany w ogródku działkowym rodziców. Wszystko bezkarnie. Bezkarni są też nietrzeźwi kierowcy. Przy każdej policyjnej akcji na drogach „wpadają” ich tysiące. I nic się nie zmienia. Sądy 24-godzinne mają temu zaradzić. One z założenia zajmują się „drobnicą”: przestępstwami zagrożonymi karą poniżej 5 lat więzienia. Wymierzyć mogą nie więcej niż dwa lata. Zajmują się sprawami prostymi: gdy sprawca został ujęty na gorącym uczynku lub bezpośrednio po nim.
Jak w Nowym Jorku
Takie same sądy istnieją w USA i wielu krajach Europy. Działają od kilku lat (np. w Hiszpanii od marca 2003 r.). Wszędzie są pozytywnie oceniane przez prawników i opinię publiczną. Kilka lat temu do Polski przyjechał William Bratton, były szef policji w Nowym Jorku. Za jego czasów bardzo spadła przestępczość w tym mieście. Na spotkaniu z polskimi policjantami, zorganizowanym przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, mówił o tym, co przyczyniło się do sukcesu: – „Po pierwsze, zmieniliśmy podejście do drobnych przestępstw. W latach 70. i 80. policja skupiała się na walce z poważną przestępczością. Ani rząd, ani społeczeństwo nie zmuszały nas, byśmy zajmowali się stłuczonymi szybami, prostytucją uliczną, drobnym handlem narkotykami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa