W publicznej telewizji i radiu można dzisiaj usłyszeć, że aborcja jest złem, patriotyzm wartością, a polityczna poprawność na Zachodzie sięga absurdu. Programy prowadzą ludzie, którzy dotąd byli skazani na nieistnienie w publicznych mediach.
To jest w jakiś sposób zaskakujące, prawda? Nie byliśmy dotąd przyzwyczajeni, że takie poglądy mogą funkcjonować w obiegu publicznym. Najbardziej dziwne jest jednak, że nas to dziwi. Bo przytłaczająca większość Polaków to przecież chrześcijanie. Więc jest chyba naturalne, żeby w telewizji pojawiali się ludzie, którzy mają chrześcijańską wrażliwość.
Niesławnej pamięci telewizja prezesa Kwiatkowskiego przyzwyczaiła nas do promowania skrajnych i marginalnych środowisk: wojujących feministek, działaczy gejowskich, a nawet niezbyt wiarygodnych komunistycznych historyków, jak profesor Pastusiak. Publiczne media zawłaszczyły wtedy elity kompletnie oderwane od wartości wyznawanych przez większość społeczeństwa.
Niestety poglądy tej elity jakoś na nas wszystkich promieniowały, bardziej lub mniej nas zarażały. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do treści konserwatywnych w telewizji, bo... one dotąd tam prawie nigdy nie występowały. Najpierw przez ponad 30 lat nadawała telewizja komunistyczna. Próbowała wtłoczyć ludziom do głów swoją propagandę. Jacek Fedorowicz w latach 80. tłumaczył na spotkaniach w różnych salkach kościelnych, jak to działa: patrzysz na dziesiątki ludzi przewijających się na ekranie, z których każdy powtarza, jak wspaniały jest socjalizm. I zaczynasz myśleć: ja sądzę inaczej, a to znaczy, że jestem sam! I do głowy ci nie przyjdzie, że w Polsce jest wiele milionów ludzi, którzy myślą tak jak ty. Tylko nikt ich nie pokazuje w telewizji.
Tak się przyzwyczailiśmy do oglądania takiego obrazu świata na ekranie, że gdy w 1989 roku w telewizyjnej dyskusji po raz pierwszy pojawił się jakiś ksiądz, wielu z nas było szczerze zdziwionych... Jednak dopiero pięć lat później pracę w telewizji wreszcie dostała większa grupa ludzi, którzy myśleli podobnie jak większość katolickiego społeczeństwa.
Pampersi wchodzą na scenę
Skąd się wzięli? Jan Pospieszalski wspominał: – Ważnym momentem w moim życiu było to, że spotkałem ekipę młodych ludzi, którzy rekrutowali się z różnych ruchów, z różnych miejsc w Polsce, a których w roku 1994 w telewizji publicznej zgromadził Wiesiek Walendziak. Chodzi mi o Grześka Górnego, Wojtka Cejrowskiego, Roberta Tekielego, Andrzeja Horubałę, Czarka Michalskiego, Rafała Ziemkiewicza, Piotrka Semkę, Bogdana Rymanowskiego, Maćka Pawlickiego i innych – wylicza gospodarz popularnego programu „Warto rozmawiać”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak, Marcin Jakimowicz