Czy policja może zabrać mój komputer, gdy znajdzie w nim nielegalne oprogramowanie? Czy można bezkarnie ściągać z Internetu muzykę? Kiedy ochrona praw twórców osiąga granicę absurdu?
Nielegalne kopiowanie płyt, filmów i książek oraz kserowanie podręczników przez studentów jest grzechem – pisał kilka lat temu śp. ks. Grzegorz Ułamek, zajmujący się problemem piractwa. „Możemy się zastanawiać, czy inni nas nie okradają, dyktując tak wysokie ceny, ale sytuacja, że ktoś nas okrada, nie usprawiedliwia postępowania w ten sam sposób” – zaznaczał ks. Ułamek.
Kradzież niewątpliwie jest grzechem, ale czy kopiowanie zawsze jest kradzieżą? Zwolennicy takiego poglądu opierają swoje stanowisko na pojęciu „własności intelektualnej”. Czym jednak jest owa własność? Czy to pojęcie nie bywa dziś nadużywane? Wątpliwości moralne, jakie mają użytkownicy komputerów, odbiorcy muzyki, czy na przykład studenci kopiujący podręczniki świadczą o tym, że sprawa nie jest dla ludzi taka prosta i jednoznaczna. Jeśli ukradnę samochód czy portfel, nikt nie ma wątpliwości, że dopuszczam się kradzieży. Przy „własności intelektualnej” trudno już nam używać tak mocnych słów. Słusznie czy nie?
Naloty jastrzębi
Niektórzy myśleli, że to plotka. Inni stwierdzili, że lepiej nie ryzykować i zaopatrzyli się w legalne oprogramowanie. W niektórych miastach zapanowała psychoza związana z rzeczywistymi lub rzekomymi wizytami policji w domach prywatnych i rewizją sprzętu komputerowego. Tak miało być między innymi w Jastrzębiu Zdroju na Śląsku. Sprawdziliśmy w tamtejszej Komendzie Miejskiej Policji. – Zgadza się, w ostatnim czasie zarekwirowaliśmy około czterdziestu komputerów z nielegalnym oprogramowaniem – powiedział nam oficer prasowy jastrzębskiej policji, nadkomisarz Bronisław Wójcik, pokazując zgromadzony sprzęt. Jak to się odbywa? Otóż najczęściej ktoś donosi policji, że pan X czy pani Y korzystają w swoich domach z nielegalnych programów.
Policja ma prawo wystąpić do prokuratury o nakaz rewizji. Jeśli w jej trakcie nie udowodnimy, że mamy fakturę lub oryginalne opakowania i nośniki – sprzęt może powędrować na komendę. Stamtąd wysyłany jest do informatyków, którzy wydają ekspertyzę. – Zabieramy sprzęt, kiedy jego właściciel narusza art. 278, paragraf 2 kodeksu karnego, mówiący o nielegalnym posiadaniu oprogramowania – mówi nadkom. Wójcik. – Nie jest natomiast prawdą, że wypisujemy przy tym jakieś mandaty – dodaje. W trakcie ekspertyzy informatycy mogą stwierdzić, że w komputerze znajdują się jeszcze inne produkty, uzyskane i używane nielegalnie, na przykład pliki muzyczne. Sprawa może wówczas toczyć się dłużej.
To tylko wybrany przykład problemu, z którym niektórzy nie potrafią sobie poradzić: przecież nic złego nie robię, nie czerpię korzyści materialnych z używanych programów, plików itd. Im więcej innych sytuacji, im głębiej wchodzimy w temat, tym więcej pytajników rodzi się w głowie. Nie zawsze znamy właściwą odpowiedź, bo i samo podejście do prawa własności zmieniało się przez stulecia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski, Jacek Dziedzina