Akta komunistycznej bezpieki od lat zatruwają nasze życie. Hasło „zakończyć grę teczkami” postanowiono zrealizować metodą „raz kozie śmierć”.
Przyjęta w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawa przesądziła, że lustracją będzie zajmował się Instytut Pamięci Narodowej. Wszystkie dokumenty osób pełniących funkcje publiczne będą dostępne dla każdego w czytelniach IPN, a informacje o ich aktach znajdą się w Internecie. Do pozostałych dokumentów będą mieć dostęp naukowcy i dziennikarze. Każdy będzie mógł dowiedzieć się, co jest w jego teczce, jeżeli nie był funkcjonariuszem bądź tajnym współpracownikiem bezpieki. Ci otrzymają jedynie dane ewidencyjne na swój temat. Pracodawca będzie mógł zwolnić pracownika, który w przeszłości był pracownikiem bądź tajnym współpracownikiem komunistycznej tajnej policji. IPN opublikuje spis funkcjonariuszy bezpieki oraz wykaz tzw. osobowych źródeł informacji, czyli tajnych współpracowników, kontaktów operacyjnych i służbowych.
Bez Sądu Lustracyjnego
Obowiązujący do tej pory model lustracji zakładał ograniczony krąg osób, ok. 25 tys., zobowiązanych do składania oświadczeń lustracyjnych, w których musiały się zdeklarować, czy były funkcjonariuszami organów bezpieczeństwa PRL lub ich współpracownikami. Prawdziwość tych oświadczeń badał Rzecznik Interesu Publicznego, konfrontując ich treść z zachowanymi dokumentami. Jeśli miał wątpliwości, czy oświadczenie jest zgodne z prawdą, kierował sprawę do Sądu Lustracyjnego, którego wyrok był ostateczny. Jeżeli uznano, że osoba składająca oświadczenie lustracyjne skłamała, była czasowo pozbawiona prawa do pełnienia funkcji publicznych. Twórcy przyjętej obecnie nowelizacji ustawy o IPN wyszli z założenia, że dotychczas obowiązujące procedury lustracyjne nie są skuteczne. Problem ma rozwiązać powszechna jawność i dostępność dokumentacji zgromadzonej w archiwach IPN. Zlikwidowane zostały Urząd Rzecznika Interesu Publicznego oraz Sąd Lustracyjny.
Ćwierć miliona zaświadczeń
Obecnie każdy ubiegający się lub sprawujący urząd publiczny będzie musiał wystąpić o stosowne zaświadczenie z IPN. Znacznie rozszerzono także katalog osób objętych lustracją. Są to m.in. radni i osoby pełniące funkcje w samorządach, pracownicy urzędów państwowych, dyplomaci, członkowie władz spółek z udziałem skarbu państwa oraz przedsiębiorstw państwowych, rektorzy wszystkich szkół wyższych, pracownicy naukowi, dyrektorzy szkół publicznych i prywatnych, szefowie związków sportowych, radcy prawni, notariusze, szefowie i wydawcy mediów publicznych oraz ogół dziennikarzy. W przypadku mediów prywatnych nie jest to jednak oczywiste. Jerzy Urban oraz redakcja „Nie” mogą zlekceważyć przepisy ustawy i nikt nic im nie zrobi.
Szacuje się, że procedurę lustracyjną będzie musiało podjąć ok. 250 tys. osób. W zaświadczeniu znajdą się informacje, w jakim charakterze dana osoba występuje oraz charakterystyka i sygnatury tych dokumentów. Zaświadczenia będą udostępniane danej osobie oraz publikowane w specjalnym rejestrze w Internecie. Istnieje możliwość zaskarżania treści zaświadczenia do mających powstać wydziałów lustracyjnych cywilnych sądów okręgowych. O ile jednak w poprzedniej procedurze to Rzecznik Interesu Publicznego miał obowiązek udowodnić przed sądem, że oświadczenie lustracyjne jest nieprawdziwe, teraz sam zainteresowany będzie musiał dowodzić swej niewinności. To zupełna zmiana całej filozofii lustracyjnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski