Minister edukacji Roman Giertych chce, aby świadectwo dojrzałości uzyskali maturzyści, którzy nie zdali jednego przedmiotu, a w sumie ze wszystkich uzyskali powyżej 30 proc. punktów.
Ta oburzająca decyzja zaskoczyła wszystkich, ponieważ minister pod znakiem zapytania postawił sens egzaminu dojrzałości. Jego pomysł utrwala też chore myślenie o polskiej szkole.
Może zamiast tworzyć fikcję, obniżając uczniom wymagania, warto zastanowić się, czy wszyscy absolwenci szkół ponadgimnazjalnych muszą zdać maturę i czy należy z niej czynić miarę wartości człowieka? Bo dobry fachowiec po zawodówce to znacznie lepszy pracownik niż sfrustrowany niespełnionymi ambicjami absolwent wyższej uczelni.
To oczywiście temat do szerszej dyskusji. Na razie, by owych młodych nieszczęśników nie skreślać, ale i nie demoralizować, można wybrać najprostsze wyjście: maturzystom, którym nie powiodło się w maju, umożliwić zdawanie egzaminów poprawkowych już w sierpniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura - komentarz