Młody człowiek ubrany w koszulkę z podobizną Hitlera lub swastyką wywołałby skandal. Dlaczego wizerunek Lenina albo sierpa i młota spotyka się z uśmiechem i przyzwoleniem?
Spuścizna Marksa i Lenina miała „miękkie lądowanie” w porównaniu z losem, jaki spotkał ideologię faszystowską. Kiedy w 1997 roku ukazała się „Czarna księga komunizmu”, wydawało się, że „nietaktowne” dotychczas porównywanie skali zbrodni komunistycznych i nazistowskich doczekało się swojego czasu. Znaczenie tej książki było tym większe, że współtworzyli ją historycy z różnych tradycji intelektualnych, a nad całością czuwał Stephane Courtois, dawny członek grupy francuskich maoistów. Dla wielu ludzi na Zachodzie szokiem były liczby zawarte w „Księdze”: sto milionów ofiar reżimów różnych odcieni czerwieni musiało przemówić do wyobraźni.
Lenin jest trendy
Tymczasem w wielu miastach na Zachodzie (zdarza się, że również w Polsce) ciągle można spotkać symbole „nadziei ludów”, jako równoprawną część popkultury lub środek demonstracji poglądów. Podobizny Lenina, napisy CCCP oraz atrakcyjne graficznie sierp i młot zdobią tysiące T-shirtów, konkurując z powodzeniem z Bobem Marleyem i Madonną. Dodajmy do tego stałą obecność w protestach młodego pokolenia symbolu „romantycznej” rewolucji, Che Guevary. Jego sztandarowe zawołanie „Hasta la Victoria Siempre” (zawsze do zwycięstwa) towarzyszy niemal wszystkim demonstracjom, których tłem jest bunt przeciw władzy czy globalizacji. Młodzi demonstranci zwykle nie wiedzą, że „romantyczny” Che jako minister kubańskiego rządu osobiście torturował więźniów.
Trudno wyobrazić sobie dziś młodego człowieka bezkarnie noszącego koszulkę ze swastyką lub podobizną Hitlera. Książę Henry przepraszał – i słusznie – cały świat za uświetnienie imprez towarzyskich przebraniem w mundur nazistów. Dlaczego symbole zbrodniczych systemów komunistycznych otrzymują taryfę ulgową? Może to świadczyć bardziej o ignorancji niż o sentymencie za nieznanym rajem utraconym. Nie tłumaczy to jednak wystarczająco fenomenu popularności rewolucji. – To nie tylko ignorancja, to także uwarunkowania polityczne – uważa prof. Wojciech Roszkowski. – Komunizm w Europie Zachodniej funkcjonuje jako ideologia. Jest postrzegany jako uprawniony punkt widzenia na świat i jako sojusznik w walce z nazizmem.
Daje to wiele do myślenia na temat świadomości społeczeństw zachodnich. Rozliczenie z nazizmem niemieckim i faszyzmem włoskim miało, na szczęście, wpływowych orędowników. Niestety, próba ukazania rozmiaru zbrodni komunistycznych nie wszędzie ma siłę przebicia, jako niepoprawne politycznie awanturnictwo. – Poważne siły intelektualne – dodaje Roszkowski – stoją za pewną nostalgią i przekręcaniem historii. Podręczniki na Zachodzie mało mówią o zbrodniach komunizmu.
Wydaje się, że marksizm-leninizm posiada jakąś tajemniczą siłę uwodzenia. W niektórych środowiskach brakuje uznania, że ideologia ta jest błędna u samych podstaw, a nie dopiero w momencie, gdy zaludniają się gułagi. Warto też zwrócić uwagę, że faszyzm nie doczekał się przedłużenia w innej filozofii lub ideologii. Tymczasem popularne dziś różne nurty postmodernistyczne nawiązują – bardziej lub mniej jednoznacznie – do pewnych założeń marksizmu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina