Ta twórczość jest niesamowicie przejmująca. Kiedy oglądasz obraz człowieka chorego psychicznie, to dotykasz cierpienia. Na ból ludzi z problemami psychicznymi zwraca właśnie uwagę Benedykt XVI w orędziu na Światowy Dzień Chorego.
Dzisiejszy temat to: „Niech mi nikt nie przeszkadza, bo teraz coś narysuję” – ogłasza terapeuta Andrzej Obuchowicz ze Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Rybniku. Prowadzi zajęcia z psychorysunku. Grupa ludzi, którzy powoli wychodzą z chorób psychicznych i depresji, rzuca się do rysowania. To bardzo sympatyczni i inteligentni ludzie. Mają za sobą pobyt w szpitalu, ale przychodzą na zajęcia już z domów.
Po chwili wszystkie prace wiszą przyszpilone do drzwi. Krysia narysowała dwa czerwone serca, które się ze sobą zazębiają. – Pani Krysiu, wzruszyła mnie pani. Wprowadziła pani kapitalne kolory. A przecież ostatnio pani rysunek był taki smutny... – zagaduje terapeuta. – Może nastrój mi się poprawił? – odpowiada Krysia. – A dlaczego tytuł napisała pani zielonym? Tylko przez przypadek? – Bo już nie chciałam czarnego – rozmawiają dalej. Jednak na rysunku pani Irki jest odwrotnie. Tydzień temu jej rysunek był bajecznie kolorowy.
Dzisiaj narysowała czarną gazetę. – Bo gdyby mi dzisiaj nikt nie przeszkadzał, to bym spokojnie czytała gazetę – wyjaśnia. – Coś się musiało znowu stać. Może ktoś jej powiedział coś nieprzyjemnego – wyjaśnia mi na boku pani Leokadia. – Bo strasznie ciężko otrząsnąć się z choroby, jeśli cię ktoś nie rozumie, kiedy wytyka ci twoje problemy ze zdrowiem. Po takim zdarzeniu ciężko się pozbierać – mówi. – A pani ktoś je wytykał? – pytam. – Tak. Zdarzało się. Przynajmniej tutaj jeden drugiego rozumiemy i próbujemy się wspierać – mówi Leokadia.
Nikt nie umie zrozumieć cierpienia człowieka psychicznie lub nerwowo chorego. Nikt, oprócz innych chorych. Ale zdrowi mogą jednak czegoś się od chorych nauczyć o świecie i o życiu. Choćby przyglądając się temu, co namalowali.
Artyści odpisują od chorych
Po co chorzy rysują podczas zajęć z psychorysunku? – To dla nich sposób na rozładowanie napięcia wewnętrznego. Poza tym, ile oni dają na obrazie sygnałów o swoim stanie! – wyjaśnia Andrzej Obuchowicz. Takie zajęcia prowadzi od ponad ćwierć wieku. – Czasem bardzo długo i poważnie rozmawiamy o tym, co narysowali. Jeśli sobie tego życzą... – dodaje.
Obuchowicz prowadzi też na terenie szpitala Galerię „Pod Basztą”. W czterech salach wisi mnóstwo rysunków i obrazów, które wykonali pacjenci. Czasem to dzieła wybitne. – Zobaczcie, tu są zestawione ze sobą dzieła naszych pacjentów z obrazami słynnych malarzy. O, to „La gitane” Henriego Matisse’a, malarza z przełomu XIX i XX wieku. A obok obraz „Dorota” naszego pana Jerzego, który na czas malowania był odpinany z kaftanu bezpieczeństwa... Malował zaraz przy łóżku, nawet bez sztalug. Proszę, porównajcie te obrazy... – pokazuje Andrzej Obuchowicz. Rzeczywiście, ze zdziwieniem zauważam, że te obrazy są do siebie w jakiś sposób podobne. Tak, jakby słynny Matisse i anonimowy pan Jerzy widzieli świat w podobny sposób.
– Obrazy Jerzego goście z Niemiec koniecznie chcieli nawet kupić. A nasza pacjentka Marysia, patrzcie, ona maluje jak Jean Dubuffet. Czyli jak malarz, który był klasykiem XX wieku! – Obuchowicz już pokazuje następne dwa podobne do siebie obrazy. – Jak myślicie, kto od kogo odpisywał? Chorzy od artystów czy artyści od chorych? – zawiesza głos.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak