Żłóbek wyrzeźbiony przez polskich licealistów zobaczą mieszkańcy Stuttgartu.A za rok rzeźby trafiądo rzymskiego Panteonu.
Żłóbki z Polski są już w różnych miastach Niemiec i Włoch. W święta Bożego Narodzenia stają na dworcach kolejowych, lotniskach, w ratuszach, w szpitalach...
– Odkąd wielu ludzi zaczęło omijać kościoły, trzeba przesłanie Bożego Narodzenia głosić z „dachów”, czyli w otwartej przestrzeni publicznej – tłumaczy z pasją ks. Witold Broniewski, z Polskiego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego w Stuttgarcie. Dlaczego ksiądz Witold wpadł na taki pomysł? – Żeby współcześni przypomnieli sobie sprawy przesądzające o życiu, śmierci i wieczności. Że Bóg stał się człowiekiem, aby ocalić człowieka. I że nadzieja nie umiera – wyjaśnia.
Już dziesięć takich żłóbków zrobili uczniowie liceum plastycznego w Zakopanem. Ich rzeźby nawiązują najczęściej do sztuki ludowej. Żłóbki tworzą też licealiści z Nowego Wiśnicza i Bydgoszczy. A także, od tego roku, z Zespołu Szkół Plastycznych z Katowic.
W półtora miesiąca trzecio- i czwartoklasiści z Katowic stworzyli dwadzieścia figur. Bardzo się śpieszyli. Ale nie brakowało im też przy rzeźbieniu śmiechu i dobrej zabawy. Mówią, że razem ze swoimi nauczycielami są „zakręceni” na punkcie rzeźbienia i dotrzymania terminu zakończenia pracy.
– Właściwie to powinniśmy już teraz robić swoje prace dyplomowe, bo jesteśmy w IV klasie. Ale jak ktoś chciał zacząć, to mu ktoś z profesorów powiedział: „To on nie ma nic innego do roboty, tylko sobie dyplom robić?” – śmieją się chłopcy. Aktualnie siedzą i gadają. – Ale tak nie wolno. Bo jak nasz profesor wchodzi, to natychmiast mówi: „Czemu siedzisz, bierz łopatkę!” – wyjaśniają wesoło.
Rzeźby z Katowic są bardzo nowoczesne w formie. Zresztą wystarczy popatrzeć, jak powstawały. Uczniowie wykorzystywali styropian i kleje do dociepleń budynków. Zamiast cierpliwie używać dłut, rzeźbili na przykład... piłami łańcuchowymi. – W wyrzeźbionych taką piłą figurach widać dynamikę ich tworzenia – mówi nauczyciel Jacek Kiciński, który prowadzi w szkole pracownię metaloplastyki i czuwa nad powstawaniem żłóbka. – Widać, że te postacie zostały wyrzeźbione szybko. Tak jak czasem i do świąt przygotowujemy się zbyt szybko – mówi.
Na początek żłóbek z Katowic trafi do kościoła w Stuttgarcie, a później do Panteonu. A w końcu na dworce i lotniska w wielkich miastach. – W takich miejscach każdy gdzieś pędzi. Większość widzów na nasze rzeźby tylko zerknie, przechodząc. A my chcemy, żeby ta chwila, kiedy spojrzą na ten żłóbek, w nich została – mówi Jacek Kiciński.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak, zdjęcia Henryk Przondziono