Superman lata szybciej niż światło. Ufoludki są wokoło, a nie widzimy ich, bo potrafią przybrać postać człowieka. Poza tym przenosimy się w czasie, za kilka lat Ziemia zamrozi się na kość albo… rozgrzeje do czerwoności.
Bohaterów fantastycznych jest wielu. Można wymieniać bez końca. Ale nie ma wątpliwości, że jednym z najbardziej nierealnych jest Superman. Przy tym, czego dokonuje, lądowanie na pędzącej w kierunku Ziemi asteroidzie (Bruce Willis w filmie „Armagedon”) czy klonowanie dorosłego człowieka w ciągu niecałej do-by (Arnold Schwarzenegger w filmie „Szósty dzień”), to dosłownie pestka. Przygody superbohatera regularnie pojawiają się od 1938 roku. Dzisiaj jest on w zasadzie jedną z ikon Ameryki. Setki adaptacji, seriale, słuchowiska, a nawet cztery filmy pełnometrażowe. Ostatni bodaj w 2006 roku. W każdym kolejnym Superman potrafi więcej.
Samochód i asteroida
Superbohater urodził się na Kryptonie, planecie krążącej wokół czerwonego nadolbrzyma, czyli, innymi słowy, starej dużej gwiazdy. Planecie groziła „niestabilność procesów geologicznych” (cokolwiek to znaczy) i dlatego Kal-El (bo tak brzmi prawdziwe imię Supermana) jako niemowlak zostaje wysłany na Ziemię, gdzie – już jako Clark – dorasta jako zwykły chłopiec. Bardzo silny chłopiec. W pierwszych komiksach siła Clarka została precyzyjnie wyjaśniona. Krypton jest większą planetą niż Ziemia, więc poruszanie się, podnoszenie przedmiotów… wymagało większej siły. Na Ziemi Superman czuł się jak ziemscy astronauci na Księżycu. Mimo ciężkiego kombinezonu podskakiwali lekko jak baletnice.
Wszystko się zgadzało, póki Superman przeskakiwał przeszkody i podnosił niewielkie ciężary (np. samochody). Gdyby na Księżycu znalazł się samochód maluch, teoretycznie podniosłaby go osoba, która na Ziemi potrafi podnieść przedmiot o masie 100 kg. Żeby zaspokoić ciągle rosnącą popularność superbohatera, trzeba było podkręcać jego „osiągi”. W 1943 roku Clark zaczął poruszać się szybciej niż światło. A tego nie da się już niczym wytłumaczyć. No i robił się silniejszy. Z każdym odcinkiem radził sobie z większymi ciężarami. W komiksie z 1960 roku uratował Ziemię, zmieniając trajektorię lecącej w naszym kierunku asteroidy. Bruce Willis w filmie „Armagedon” był mniej subtelny. Asteroidę na kursie kolizyjnym z Ziemią po prostu wysadził.
Trochę obliczeń
W jednym z odcinków Superman podnosi samolot Boeing 747. Ten waży około 180 ton bez pasażerów i paliwa. Wysportowany człowiek powinien poradzić sobie z ciężarem około 100 kg, a więc Superman jest około 1800 razy silniejszy niż ziemski atleta. Z pewnym przybliżeniem można więc powiedzieć, że superbohater będzie wszystkie osiągi sportowe miał 1800 razy lepsze od mistrzów rodem z Ziemi. A to znaczy, że skacze w dal na 16 km, wzwyż na 4,5 km, a gdyby dysponował tyczką, mógłby z łatwością dolecieć do stratosfery. W biegach długodystansowych osiągałby prędkość około 36 tys. km/h a w sprincie nawet 65 tys. km/h. Tak szybko nie porusza się żaden pojazd na Ziemi. Co z lotami w kosmos? Superman często operował na okołoziemskiej orbicie (swoją drogą, nie wiadomo czym oddychał, bo nigdy nie używał maski tlenowej). Jedno jest pewne, gdyby ustawić jakąś pochylnię, superbohater mógłby polecieć, a właściwie wybiec na orbitę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek