Od 5 sierpnia na głębokości 690 metrów w chilijskiej kopalni miedzi i złota jest uwięzionych 33 górników. Na powierzchnię zostaną wydobyci najpewniej dopiero pod koniec listopada.
Tuż po katastrofie w okolicach wejścia do kopalni w Copiapo na pustyni Atacama powstało miasteczko namiotowe. Rodziny zasypanych górników czekały w nim na wieści o swych bliskich. Nadzieja powoli zamierała. Po 17 dniach, kiedy spodziewano się już tylko informacji o znalezieniu ciał, zdarzył się cud. Spuszczone w miejsce zawału czujniki zarejestrowały dźwięki regularnych uderzeń. Po kolejnych dwóch dniach do bunkra, w którym schronili się górnicy, przewiercono trzy otwory o małej średnicy i spuszczono nimi sondę. Wtedy jeszcze nie wiedziano, ile osób przeżyło. Po wyciągnięciu urządzenia znaleziono doczepioną do niego kartkę: „jest nas 33 i czujemy się dobrze”. Natychmiast rozpoczęto akcję ratunkową. Dla górników rozpoczął się okres długiego wyczekiwania.
Wróg nr 1 – nuda
Dla zasypanych górników najważniejsza jest wiara, że ktoś walczy o ich życie. Żywność, woda i tlen dostarczane są z powierzchni trzema wydrążonymi szybami. Górnikom udało się schronić w zaopatrzonym w zapas żywności i tlenu bunkrze. Jednym z zasypanych jest elektryk, specjalista od maszyn górniczych. Dzięki jego wiedzy w pomieszczeniu cały czas było światło. Zasypani wybrali osobę z autorytetem, do której należą ostateczne decyzje dotyczące całej grupy. To – jak zgodnie podkreślają ratownicy górniczy i psychologowie – bardzo ważne, bo minimalizuje ryzyko kłótni. Na miejsce katastrofy przyjechali zaproszeni przez rząd Chile psychologowie z NASA. Słusznie uznano, że sytuacja zasypanych pod ziemią górników przypomina sytuację przebywających na orbicie kosmonautów. W NASA od wielu lat prowadzi się badania nad zachowaniem niewielkich grup ludzi w zamkniętych, małych przestrzeniach. Zdaniem „kosmicznych” psychologów ważne jest, żeby górnicy czymś się zajęli. W sytuacji, w jakiej teraz się znajdują, nuda jest największym wrogiem. Krytyczny jest kolejny miesiąc akcji ratunkowej. Później z miejsc, gdzie drążone są otwory, zacznie sypać się gruz, który musi być przez górników usuwany. Eksperci oceniają, że może go być nawet kilkaset ton.
Praca, ćwiczenia i witamina D
Tryb życia zasypanych pod ziemią musi być regularny. O stałej porze powinni spożywać posiłki, a po nich zająć się albo pracą, albo ćwiczeniami fizycznymi. Ponadto górnikom podaje się duże ilości witaminy D, która ma minimalizować negatywne skutki braku światła słonecznego. Z zasypanymi górnikami jest pełny kontakt. Rodziny miały możliwość porozmawiać z poszkodowanymi przez wideotelefon. Zasypani przesyłają też na powierzchnię nakręcone kamerą filmy. Eksperci oceniają, że stan psychiczny zasypanych jest bardzo dobry. Gorzej z formą fizyczną. Na tej głębokości pod ziemią, bez wentylacji panuje temperatura 30 st. C i bardzo wysoka wilgotność. Na zdjęciach widać, że górnicy stracili po kilka kilogramów i mają mocno podrażnioną skórę. Bardzo szybko dostarczono im uszyte ze specjalnego materiału spodnie i maty izolujące od zimnej i mokrej podłogi. Górnicy mają być na powierzchnię wyciągani pojedynczo, po kolei, w specjalnie zaprojektowanej kapsule. Uznano, że szybciej będzie wywiercić z powierzchni ziemi osobny otwór niż przekopywać się przez zawalone chodniki. Szybciej, nie znaczy szybko. Specjaliści oceniają, że zanim dowiercą się do zasypanych, mogą minąć nawet trzy miesiące.
Dlaczego tak długo?
Najpierw trzeba było specjalne maszyny wiertnicze sprowadzić z Australii i RPA. Górnicy czekają na pomoc na głębokości prawie 700 metrów. Pomiędzy nimi a powierzchnią ziemi są setki metrów litych skał, a być może twardych pokładów soli i warstw wodonośnych. Szyby ratunkowe trzeba wiercić wolno i ostrożnie. Na wypadek zaistnienia jakichś trudności wierci się kilka otworów równocześnie. Co jakiś czas w wywiercony otwór wkładana jest rura zabezpieczająca. Nie można dopuścić do sytuacji, w której kapsuła z człowiekiem w środku w czasie wyciągania na powierzchnię zahaczy o skałę czy zaklinuje się w otworze ratunkowym. Poza tym – z psychologicznego punktu widzenia – lepiej podać odległy termin ratunku i przyjść z pomocą wcześniej, niż się spóźniać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek