Administracja Baracka Obamy dała czerwone światło nie tylko projektowi tarczy antyrakietowej. Wygląda na to, że bez prawdziwej rewolucji w NASA człowiek nie poleci ani na Marsa, ani nawet na Księżyc.
Żadne decyzje nie zapadną jednoosobowo czy arbitralnie. Prezydent Obama już jakiś czas temu powołał komisję niezależnych ekspertów (jej szefem został Norman Augustine, były prezes koncernu lotniczo-zbrojeniowego Lockhead Martin), którzy mieli ocenić pracę Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA. Konkretnie chodziło o sprawdzenie, na ile realne są wytyczone, jeszcze przez poprzedniego prezydenta USA George’a Busha, terminy dotyczące milowych kroków w zdobywaniu kosmosu.
Księżyc, a potem Mars
Przypomnijmy. W 2005 roku Bush junior zadeklarował, że do 2010 roku NASA zrezygnuje z używania niebezpiecznych promów kosmicznych. W 2016 roku przestanie finansować Międzynarodową Stację Orbitalną, a uzyskane dzięki temu oszczędności miały w całości zasilić budżet misji księżycowej. W końcu w 2020 roku człowiek znowu miał stanąć na powierzchni Srebrnego Globu. Miał tam założyć stałą bazę i ją zamieszkiwać. Choć kolejne terminy nie padały, mówiło się, że ok. 15 lat po tym wydarzeniu, czyli około 2035 roku, człowiek poleci na Marsa. Tyle jeżeli chodzi o daty. Barack Obama postanowił sprawdzić, jak wygląda realizacja tych ambitnych planów. Powołał komisję, która… nie zostawiła na nich suchej nitki. Choć eksperci dalej twierdzą, że badanie Marsa powinno być priorytetem NASA, zauważają, że przy obecnym budżecie (18 mld dolarów rocznie), i sposobie, w jaki cele miały zostać osiągnięte, nie tylko nie zdobędziemy Marsa, ale nawet nie dolecimy na Księżyc.
Amerykanie uziemieni
Raport idzie dalej. Eksperci stwierdzają, że ślimaczą się prace nad rakietami, które już dawno powinny być gotowe. W ciągu następnego roku mają zostać wycofane promy kosmiczne, które choć niebezpieczne, są jedynymi środkami transportu Amerykanów na okołoziemską orbitę. Gdy ich zabraknie, Amerykanie będą musieli latać w kosmos w rosyjskich rakietach Sojusz, choćby po to, by doglądać trwających na pokładzie stacji orbitalnej eksperymentów. Amerykańskie rakiety będą gotowe dopiero w 2017 roku. To aż 7 lat po zlikwidowaniu promów. Komisja Augustine’a wyrysowała obraz NASA jako agencji niesprawnej, z małym budżetem i mierzącej znacznie wyżej, niż pozwalają jej na to środki. Pierwsze zalecenie ekspertów to zwiększyć budżet NASA o co najmniej 3 mld dolarów rocznie. Nie po to, by prace przyspieszyć. Po to, by do realizacji założonych w przeszłości celów w ogóle doszło. O Międzynarodowej Stacji Orbitalnej komisja wypowiedziała się w samych superlatywach. Opuszczanie jej w 2016 roku (zaledwie 5 lat po tym, gdy jej budowa zostanie zakończona) eksperci uznali za mocno przedwczesne. Kiedy zatem? Może w 2020 roku? W każdym razie tak późno, jak tylko się da.
Księżyc? Po co?
Eksperci widzą dwa wyjścia z sytuacji. Jedno to spore dofinansowanie agencji i realizowanie już raz wytyczonych celów. Drugi scenariusz zakłada… dofinansowanie i zarzucenie tego, co planowano. Niektórzy eksperci nie od dzisiaj dyskutują, po co tak właściwie mamy wracać na Księżyc. Badać go mogą roboty, a zabieranie na jego powierzchnię ludzi jest wielokrotnie droższe i obarczone sporym ryzykiem. Może zamiast lecieć na Srebrny Glob, lepiej wybrać się tam, gdzie jeszcze nikogo nie było? Może na którąś z sąsiednich asteroid? A może na jeden z marsjańskich księżyców? Wbrew pozorom, wylądować na nich jest znacznie łatwiej niż na samym Marsie. Jeżeli mamy więc zdobywać Marsa (a o zasadności tego eksperci byli przekonani), może lepszym punktem przesiadkowym byłby któryś ze wspomnianych księżyców? I jeszcze coś. Wychodząc nieco poza to, czego sam raport miał dotyczyć, Komisja Augustine’a stwierdziła, że NASA jako instytucja naukowa powinna się zająć eksploracją dalekiego kosmosu. Przełamywaniem barier i wytyczaniem nowych kierunków. Lataniem na stację orbitalną, a nawet budową rakiet powinny się zająć prywatne firmy. Wtedy – zdaniem ekspertów – na pewno będzie i taniej, i bezpieczniej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek