Z naszym Słońcem dzieje się coś niedobrego. Najgorsze jest jednak to, że nie mamy pojęcia, jakie będą tego konsekwencje.
American Geophysics Union alarmuje, że od prawie dwóch miesięcy na powierzchni Słońca nie zaobserwowano ani jednej plamy.
Zatrzymało się
Plamy, o których mowa, to obszary na powierzchni Słońca, które są chłodniejsze od swojego otoczenia (stąd widać je jako ciemniejsze) i świadczą o jego aktywności. Powstają w miejscach, w których chłodniejsza plazma z wnętrza Słońca jest wyniesiona na powierzchnię. Im mniej plam, tym spokojniejsze Słońce. Przez ostatnich kilkadziesiąt dni nie zarejestrowano ani jednej plamy. Czy powinniśmy się z tego powodu cieszyć? Wręcz przeciwnie. Słońce zmienia swoją aktywność dosyć regularnie, a ten cykl wpływa na ziemski klimat. Choć jesteśmy w okresie, w którym Słońce powinno zwiększać swoją aktywność, nasza gwiazda jak gdyby stanęła w miejscu. Jest mniej aktywna niż w czasie minimów, jakie obserwuje się co 11 lat.
Gdzie te plamy?
Badacze z National Solar Observatory w Tucson w Arizonie przeprowadzili pomiary pola magnetycznego Słońca. Okazuje się, że jego natężenie jest najniższe, odkąd zaczęto takie pomiary przeprowadzać, czyli od 17 lat. Badacze nie wiedzą, jakie pole magnetyczne naszej gwiazdy było wcześniej. Od dłuższego jednak czasu obserwują, że systematycznie ono spada. Dzisiaj jest o 33 proc. mniejsze, niż było przed 12 laty. Gdyby w takim tempie jego natężenie miało spadać dalej, za 30–40 lat w ogóle zaniknie. Drastyczny i szybki spadek pola magnetycznego wszyscy łączą z zanikiem plam słonecznych. A właściwie zanik plam słonecznych to sygnał, że z polem magnetycznym Słońca dzieje się coś niedobrego. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, co to wszystko może dla nas znaczyć. Regularne pomiary pola magnetycznego przeprowadza się od początku lat 90. XX wieku. W wydawanym przez American Geophysics Union piśmie „Eos” naukowcy przypominają, że w okresie od 1645 do 1715 roku także obserwowano bardzo małą ilość plam słonecznych. Ten okres, zwany „minimum Maundera”, pokrył się z małą epoką lodowcową. W czasie jego trwania w ciągu 30 lat zaobserwowano tylko 50 plam słonecznych. W czasie normalnego cyklu powinno ich być… przynajmniej tysiąc razy więcej. Teraz plam nie obserwuje się wcale. Ocenia się, że w czasie trwania małej epoki lodowcowej średnia temperatura w Europie spadła o jeden stopień. Zamarzły cały Bałtyk, Tamiza, Sekwana i kanały w Holandii. Na podstawie dzisiaj posiadanych informacji nie sposób przewidzieć, jaki (i czy jakikolwiek) będzie wpływ braku jakiejkolwiek aktywności Słońca na ziemski klimat.
Od kiedy badamy plamy?
Pierwsze dane naukowe dotyczące Słońca pochodzą z początków naszej ery z Chin. W starych kronikach znaleziono wzmianki na temat zmienności ilości plam słonecznych. Pierwszym, który do obserwacji dziennej gwiazdy użył instrumentu naukowego, był Galileusz. Przez swoją lunetę obserwował Słońce już w 1610 roku. Świecąca część Słońca (fotosfera) jest tak jasna, że trzeba ją oglądać przy znacznym osłabieniu światła, lub też nie bezpośrednio. Pierwsi badacze światło z lunety rzucali na biały ekran. Tak było aż do 1842 roku, kiedy to po raz pierwszy zrobiono zdjęcie Słońca. Z początkiem XX wieku zaczęto budować nieruchome teleskopy do obserwacji Słońca oraz urządzenia kierujące do nich światło (heliostaty). Od 1957 roku zaczęto badać Słońce nie tylko z Ziemi, ale także z powietrza. Balony stratosferyczne wynosiły na wysokość ponad 20 km nad Ziemią urządzenia fotograficzne. W ten sposób otrzymywano bardzo szczegółowe zdjęcia Słońca. Pierwszego satelitę do badań Słońca wystrzelono w 1990 roku i nazywał się Ulysses. W latach 1994–1995 przeleciał on nad słonecznymi biegunami, badając gwiazdę w czasie minimum jej aktywności. Najsłynniejszym obserwatorium, które zostało wysłane w przestrzeń kosmiczną (grudzień 1995) w celu badania Słońca, jest amerykańska sonda SOHO (Solar and Heliospheric Observatory). Jednym z największych sukcesów misji jest zaobserwowanie na Słońcu fal sejsmicznych. Naukowcy, którzy badają ruchy powierzchni Słońca to heliosejsmolodzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek