Korzystanie z solariów powoduje raka skóry – przestrzegają eksperci Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem. Nie ma jednak powodów do histerii – odpowiedzialnie stosowane promienie ultrafioletowe mogą być także lekarstwem.
Dotąd Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC), która doradza Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), oceniała, że kwarcówki są „prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi”. Obecnie agencja uznaje, że korzystanie z nich jest definitywnie „rakotwórcze dla ludzi”. Napisano o tym w medycznym piśmie „Lancet Oncology”. IARC do tego wniosku doszła po zapoznaniu się z badaniami, z których wynika, że ryzyko czerniaka, rodzaju raka skóry związanego z największą śmiertelnością, wzrosło o 75 proc. u osób, które zaczęły regularnie korzystać z łóżek do opalania przed 30. rokiem życia. Brytyjska organizacja Cancer Research UK, propagująca wiedzę o raku, ostrzegała, że częste korzystanie z łóżek do opalania przez Brytyjczyków jest w dużej mierze przyczyną występowania u nich czerniaka. W ciągu ostatnich 30 lat liczba zachorowań na raka wzrosła ponadczterokrotnie: z 3,4 przypadków na 100 tys. ludzi w 1977 roku do 14,7 na 100 tys. osób w 2006 roku. Jessica Harris z Cancer Research UK stwierdziła, że jej organizacja popiera zalecenie, „by całkowicie unikać łóżek do opalania do celów kosmetycznych. Nie mają one zalet zdrowotnych i wiemy, że zwiększają ryzyko zachorowania na raka”.
Ultrafiolet też leczy
Specjalista dermatolog dr med. Ewa Krauze nie jest zaskoczona brytyjskimi doniesieniami. – Widziałam już w swojej praktyce pacjentki poparzone przez lampy emitujące promieniowanie ultrafioletowe. Wystarczy rozejrzeć się na ulicy, by dostrzec osoby uzależnione od wizyt w solariach. I są to osoby obojga płci – zauważa specjalistka. Podkreśla jednak, że na ten problem trzeba spojrzeć także z drugiej strony. W katowickiej klinice przy ul. Francuskiej, gdzie pracuje dr Krauze, także używane są lampy emitujące promieniowanie UVA i UVB. – W niektórych chorobach dermatologicznych ich działanie jest zbawienne – podkreśla lekarka. Dodaje, że w klinice urządzenia te obsługiwane są przez wykwalifikowany personel, który fachowo dobiera dopuszczalne dawki promieniowania. – Wątpię, czy tak samo odbywa się to we wszystkich powszechnie dostępnych solariach – mówi dr Krauze. Na internetowej stronie Polskiego Związku Solaryjnego, zrzeszającego przedsiębiorców z branży solaryjnej, znaleźć można informację, że stowarzyszenie to od 5 lat organizuje jednodniowe, trwające 6 godzin, kursy dla personelu solariów. Koszt zajęć to 220 złotych od osoby.
Normy bezpieczeństwa
Inna kwestia to jakość urządzeń używanych w solariach. 1 kwietnia weszła w życie unijna norma dotycząca solariów. Zmniejszyła ona o połowę dopuszczalną emisję promieniowania ultrafioletowego w urządzeniach solaryjnych (z 0,6 do 0,3 W/mkw.). Ograniczenie to dotyczy jednak wyłącznie urządzeń nowych. „Sposób dostosowania urządzeń używanych, już funkcjonujących na rynku, każdy kraj UE musi uregulować we własnym zakresie. Wiele krajów europejskich już dostosowało swoje prawodawstwo w tym zakresie, tak aby uniknąć dysproporcji i różnic dla urządzeń nowych i używanych. W Polsce na razie nie ma projektów takich uregulowań” – informuje Polski Związek Solaryjny. To, czy polskie solaria spełniają normy bezpieczeństwa, kontroluje Państwowa Inspekcja Handlowa. Jak mówi Ewa Lebek-Kita, naczelnik Wydziału Kontroli Jakości i Bezpieczeństwa Produktów Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Katowicach, w ubiegłym roku w ramach specjalnego programu Unii Europejskiej („Sunbeds”) u śląskich dystrybutorów urządzeń opalających prowadzona była taka kontrola. Dotyczyła ona jednak tylko dokumentacji, czyli tego, czy według dokumentów wprowadzane do obrotu solaria spełniają wymagania przepisów. Nieprawidłowości nie stwierdzono. W przyszłości, w drugim etapie programu, sprawdzane mają być poszczególne punkty, świadczące solaryjne usługi. – Kontrola solariów jest trudna – przyznaje Ewa Lebek. Dodaje, że PIH nie posiada uprawnień do prowadzenia badań laboratoryjnych. Takie badania prowadzą specjalistyczne laboratoria, oczywiście na zlecenie Inspekcji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała