Uruchomiono nowy rodzaj wyszukiwarki internetowej. Konkurencja dla tradycyjnych szperaczy? Raczej wygodne uzupełnienie.
Zapowiadano ją już kilka tygodni temu. Od kilku dni można się nią posługiwać. Na razie tylko w języku angielskim, ale projekt – jak twierdzą jego twórcy – będzie rozwijany. Wolfram – bo to nazwa nowej wyszukiwarki – jest dziełem brytyjskiego fizyka Stephena Wolframa. Czym nowa wyszukiwarka różni się od tych już teraz działających?
Igła w stogu siana
Załóżmy, że Anglik chce dowiedzieć się, kto jest prezydentem Polski. Nie wie, co to kancelaria prezydenta, więc w wyszukiwarkę np. Google czy Yahoo! wpisuje swoje zapytanie. Zapytanie, znaczy słowa klucze, takie jak na przykład „Polska” czy „prezydent”.
W tym momencie wyszukiwarka przeczesuje całe zasoby Internetu i wyświetla wszystkie strony, które zawierają w swojej treści słowo „Polska” i słowo „prezydent”. Teraz ciekawy cudzoziemiec musi klikać w adres każdej z podanych stron i sprawdzać, czy są na niej informacje, których szuka. Może zmarnować sporo czasu, zanim znajdzie stronę z nazwiskiem polskiego prezydenta. A nawet jak znajdzie, skąd wie, czy to nazwisko obecnie urzędującej głowy państwa?
Przykładowy Anglik może też w wyszukiwarkę wpisać pytanie „Kto jest prezydentem Polski?”. To nie gwarantuje sukcesu, bo wtedy wyszukiwarka będzie poszukiwała dokładnie tego ciągu znaków. W efekcie może znaleźć na przykład tekst sztuki teatralnej, w której jeden z bohaterów pyta: „Kto jest prezydentem Polski?”.
I znowu może minąć kilkanaście minut, zanim poszukujący informacji o Polsce cudzoziemiec znajdzie to, czego szukał. I znowu bez gwarancji sukcesu. Podany powyżej przykład jest może nieco wydumany, bo przecież wystarczy zajrzeć do którejkolwiek z internetowych encyklopedii, by znaleźć pod hasłem „Polska” informacje o naszym prezydencie. Nie zawsze jest to jednak takie proste. Nie wszystko znajduje się w encyklopediach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek