Decyzja Zjazdu ZHP dopuszczająca alternatywną rotę przyrzeczenia harcerskiego – rotę bez Boga – wywołała burzliwą dyskusję. Decyzja ta mówi coś ważnego o naszych czasach i skłania do refleksji nad istotą harcerskiego wychowywania i przysięgania. Nie chcę się wtrącać w nieswoje sprawy, ale druhowie instruktorzy popełnili błąd.
03.06.2022 10:43 GOSC.PL
Nie jestem znawcą problematyki harcerskiej. Trudno jednak przejść obojętnie wobec sporu o alternatywną – pomijającą Boga – rotę przyrzeczenia harcerskiego, którą do Statutu Związku Harcerstwa Polskiego wprowadził jego 42. Zjazd. Do decyzji tej krytycznie odniosła się m.in. Rada Duszpasterska ZHP (czytaj TUTAJ). Z kolei stanowisko Rady negatywnie ocenił na swym blogu wybitny pedagog i znawca tematyki harcerskiej – prof. Bogusław Śliwerski.
Kto w tym sporze ma rację? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zastanówmy się, jakie stanowisko zająłby w nim słynny współzałożyciel polskiego harcerstwa – Andrzej Małkowski. Pomocą może okazać się tu jego książka „Wychowanie skautowe”, wydana w Chicago w 1915 roku. Zob. https://polona.pl/item/o-wychowanie-skautowe,Njc1NTQxNjk/73/#item
Na s. 68 wymienionej książki – można rzec: kanonicznej lub źródłowej książki polskiego harcerstwa – Andrzej Małkowski przytacza słowa przyrzeczenia skautowego. Jego pierwszy punkt brzmi: „będę wierny Bogu i Polsce”. Co więcej, dwie strony dalej Małkowski cytuje słowa założyciela ruchu skautowego – Roberta Baden-Powella – skierowane do polskich skautów: „Jeśli wasze skautostwo miałoby być bez Boga, lepiej żeby go wcale nie było”. Cytat ten jest jakby mottem rozdziału „Religia w wychowaniu skautów”, w którym Małkowski jednoznacznie stwierdza, że religia jest istotnym elementem wychowania, a w szczególności wychowania skautowego. Jak nie ma rycerstwa bez wierności Bogu – stwierdza legendarny polski harcerz – tak nie ma harcerstwa (które jako wychowawczy ruch moralno-patriotyczny jest odnowieniem rycerstwa) bez religii. Dlatego na obozach skautowych wymaga się „rannej i wieczornej modlitwy zbiorowej” oraz „obecności na nabożeństwie w kościele” (s. 74).
Czy z powyższych cytatów wynika, że Andrzej Małkowski obstawałby dziś przy jednej – tradycyjnej, odwołującej się do Boga – wersji przysięgi harcerskiej? Tak, ale z pewnym zastrzeżeniem. Otóż w przywołanej książce pojawia się ciekawe stwierdzenie: „Zagadnienie bardzo proste w Anglii, gdzie nikomu na myśl nie przyjdzie, ażeby odmawiać Bogu istnienia […] – nastręcza jednak poważne trudności w Polsce” (s. 70). Otóż Małkowski zdawał sobie sprawę z rozwoju „prądów ateistycznych”, które (dotykając skauting francuski i czeski) dotarły także do Polski. Dlatego dopuszczał, że wśród polskich harcerzy znajdą się „indyferentyści” oraz osoby wątpiące w dogmaty chrześcijańskie. Muszą one jednak odznaczać się „poszanowaniem wiary” i zrozumieniem dla religijnego komponentu wychowania harcerskiego.
Ktoś mógłby dziś sparafrazować wypowiedź Małkowskiego i powiedzieć: kiedyś niemal nikomu na myśl nie przyszło, ażeby odmawiać Bogu istnienia – dziś jednak niewierzących przybywa i stają się oni coraz bardziej wpływowi. Skoro tak się dzieje – próbuję tu życzliwie odtworzyć rozumowanie zwolenników wprowadzenia alternatywnej przysięgi „bez Boga” – pozwólmy również młodzieży niewierzącej mieć swój udział w harcerstwie. Dopuszczając przysięgę alternatywną, dajemy tej młodzieży szansę na zakosztowanie w harcerskich wartościach.
Można zgodzić się z tym rozumowaniem. Należy jednak zapytać, dlaczego ponad sto lat temu nie przeprowadził go sam Małkowski. Przecież on też, w swoich czasach, był świadomy wzrostu zjawiska ateizmu, także w Polsce. Dlaczego nie zaproponował więc alternatywnej formy przysięgi? Otóż dla Małkowskiego wychowanie to przede wszystkim wychowanie do moralności, a „moralność – jak twierdził – jest wymaganiem religii”. System wychowawczy Małkowskiego, nie będąc systemem konfesyjnym, jest więc systemem z komponentem religijnym. Dlatego zawierał i – jeśli ma pozostać tym samym systemem, którym był na początku – powinien zawierać przysięgę, która odwołuje się do Boga. Boga, który łączy wszystkich monoteistów (nie tylko katolików!) i wszystkich tych, którzy w taki lub inny sposób poszukują dla swego życia najwyższego moralnego odniesienia.
Pozwolę sobie jeszcze na dwie uwagi: jedną socjologiczną i jedną filozoficzną.
„Kryzys przysięgowy” Związku Harcerstwa Polskiego jest znakiem naszych czasów. Radykalny wzrost niewiary i jej wpływów sprawia, że dla wielu ludzi i organizacji sama (nawet szeroko i ponadkonfesyjnie rozumiana) nazwa „Bóg” staje się balastem. Jedną z reakcji na nową sytuację jest strategia przystosowania. Nikt się nas nie przyczepi – mówią zwolennicy tej strategii – jeśli nazwę tę potraktujemy jako dowolną opcję. Zwolennicy ci jednak zapominają, że w ten sposób tracą tożsamość i uruchomiają proces, w którym wyznawane przez nich wartości stopniowo są wypierane. Ciekawe, jak rota przyrzeczenia harcerskiego będzie wyglądać za kilkanaście lat. Może tak: „Mam zwykłą wolę częścią swego życia pełnić służbę Europie, nieść pomoc środowisku naturalnemu oraz być posłusznym/posłuszną Prawu Tolerancji”. Czemu nie, skoro – jak widnieje na stronie ZHP – „Związek Harcerstwa Polskiego jest ciągle rozwijającą się organizacją, która rozmawia i dyskutuje na kwestie, które są ważne dla jego członków”?
Filozoficznie rzecz ujmując, można powiedzieć, że „kryzys przysięgowy” ZHP jest przejawem szerszego kryzysu. Jest to ogólnokulturowy kryzys przysięgania. Spada, na przykład, liczba zawieranych małżeństw kościelnych. Nie znaczy to jednak, że pary zamiast przysięgać wobec Boga, chcą przysięgać w sposób świecki. W wielu przypadkach jest bowiem tak, że w ogóle nie chcą przysięgać. Prawdziwa przysięga jest przecież zawieraniem absolutnego zobowiązania – zobowiązania na całe życie! A takie zobowiązanie wymaga wysiłku, a nieraz i wyrzeczenia.
Warto sobie uświadomić, że każda autentyczna przysięga przekracza tu i teraz oraz odnosi się do tego, co najwyższe. Każda autentyczna przysięga ma (choćby ukryty) wymiar religijny, a – jak mówi filozof, prof. Stanisław Judycki – tłem każdej autentycznej przysięgi jest Bóg. Pominięcie Boga jest więc pierwszym krokiem do tego, by nie przysięgać wcale. Jest pierwszym krokiem do życia bez przysięgi. A w takim życiu harcerstwo staje się zabawą w podchody, z której się wyrasta; małżeństwo – grą miłosną, która przemija; a żołnierstwo – zarabianiem na strzelaniu na rozkaz tego, kto więcej zapłaci.
Mat. prasowe ZHP
Jacek Wojtysiak