Zakłócenia w komunikacji, awarie sieci energetycznej, smutne informacje o kolejnych ofiarach mrozów. Taki obraz ataku zimy przekazują media w tonie sensacji. A sensacji nie ma.
Potykamy się o zwały śniegu leżące od końca grudnia, w nocy budzi nas metaliczny dźwięk wyginanych mrozem prętów balkonu. Czy temperatury, które zanotowano ostatnio w różnych miejscach naszego kraju, są rzeczywiście rekordowo niskie? Czy możemy mówić o zimie stulecia? Nowe stulecie dopiero się zaczęło. A w poprzednim?
Zmarznięte nosy rodziców i dziadków
W XX wieku za zimę stulecia jednogłośnie uznano zimę 1962/63, głównie z powodu długotrwałych niskich temperatur. Najniższą temperaturę (–35,6 st. C) zanotowano 19 stycznia w Płocku. Opady należały do przeciętnych, ale brak odwilży spowodował nagromadzenie dużych ilości śniegu. Zmniejszono dostawy energii elektrycznej do mieszkań odbiorców prywatnych, by zapobiec paraliżowi zakładów przemysłowych. Ta mroźna zima trwała do pierwszych dni marca 1963 r.
Dziadkowie źle wspominali luty 1929 r., kiedy bardzo niskie temperatury opanowały niemal całą Europę. W wielu regionach Polski mróz przekraczał –30 st. W Rabce 10 lutego tego roku zanotowano rekord mrozu: – 45 stopni! Jedenaście lat później, kiedy zaczynała się II wojna światowa, rzeka Bug zamarzła już pod koniec listopada. Pierwsza zima wojenna była też bardzo długa. Ale i następne nie należały do lekkich. W 1940 r. 10 stycznia w Siedlcach temperatura spadła do –41 st. C.
Dalszy ciąg pogodowych ekscesów
Młodsi czytelnicy pamiętają zapewne rok 1987, kiedy wszystkim w Polsce szczególnie we znaki dał się styczeń. Śnieżyce i niskie temperatury występowały też na Śląsku. W Świerklańcu 8 stycznia temperatura spadła do – 37 st. W Katowicach zdarzył się 27-stopniowy mróz. Nauczycielka fizyki w pewnej szkole poradziła uczniom, by – chroniąc się przed odmrożeniem – zdjęli zegarki z metalową bransoletką i łańcuszki. Młodzież zachęcono również, aby w czynie społecznym odśnieżyła katowicki rynek…
Zima (XII–II) to najbardziej nieprzewidywalna pod względem termicznym pora roku. Po łagodnych zimach przychodzą ostre. Na przykład surowa zima 1978/1979 nastała po kilku wyjątkowo ciepłych. I odwrotnie – po mroźnych zimach 1985–1987 trzy kolejne były bardzo łagodne, zwłaszcza zima 1989/1990, kiedy w Tarnowie padły zimowe rekordy ciepła: +19,5 st. – 19 grudnia 1989 r. i 25 lutego 1990 r. – aż +20,6 st.! Kapryśna natura zimy objawia się nie tylko w różnicach między ekstremalnymi temperaturami grudnia, stycznia i lutego, ale także między średnimi miesięcznymi tego okresu. Na przykład w Białymstoku w latach 1951–2005 średnie miesięczne stycznia wahały się od – 15,1 st. (1987 r.) do + 2,0 (1983 r.) st. przy średniej wieloletniej – 3,9 st.
Czy „podkuć buty”?
Mroźną noc z 22 na 23 stycznia pewnie zapamiętamy na dłużej. W Warszawie zanotowano – 25,7 st., w Katowicach – 26,8 st., w Zamościu –30,5 st. Najzimniej było w Sulejowie (woj. łódzkie): –32,1 st.C. Tak niskich temperatur nie zanotowano od początków XXI wieku. Mamy dopiero początek lutego i zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Może zechce walczyć o miano „zimy stulecia”? Dziadowie wszak mawiali: „Czasem luty się zlituje, że człek prawie wiosnę czuje, ale czasem tak się zżyma, że człek prawie nie wytrzyma”…
Przewidywanie pogody jest ciężką pracą, ale i fascynującą przygodą. Obecnie synoptycy dysponują specjalistycznymi programami komputerowymi, w których na podstawie zbieranych danych i zdjęć satelitarnych tworzy się tzw. modele matematyczne pogody. To wszystko w dużym stopniu poprawia sprawdzalność prognoz. Natomiast każdy meteorolog hobbysta ma możliwość sięgnięcia do statystyk pogodowych (temperatury, opady, pokrywa śnieżna itp.) zamieszczonych w literaturze (np. D. Martyn „Klimaty kuli ziemskiej”) oraz w Internecie (np. na stronie www.pogpol.chilan.com).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Babuchowski, bohemista, meteorolog hobbysta