Zwykle śmiejemy się z innych, ale dzisiaj chcemy pośmiać się z samych siebie.
W „Gościu” przez 85 lat nazbierało nam się trochę powodów do śmiechu. Na przykład słynna okładka z 1997 roku. Mężczyzna i kobieta z dziećmi na kolanach, a pod spodem tytuł: „Rodzina – niezastąpione środowisko wychowania człowieka”. Nie byłoby w tym może nic śmiesznego, gdyby nie fakt, że mężczyzna ze zdjęcia jest… księdzem, który wziął na chwilę dziecko na kolana. Redakcja dowiedziała się o tym już po publikacji. Najłatwiej oczywiście o pomyłkę w nazwisku.
Jedna z bardziej komicznych (nomen omen!) pomyłek pojawiła się w tytule jednego z artykułów, gdzie z kardynała Kominka zrobiliśmy „kardynała Komika”. Mamy nadzieję, że kardynał faktycznie śmiał się w niebie z tej literówki. Czy jednak zadowolony był obecny proboszcz katowickiej katedry ks. Stanisław Puchała, kiedy przekręcono jego nazwisko? Co prawda czujna korekta od razu wyłapała, że w oryginalnym tekście pojawiło się ono w wersji „Puchła”. Cóż z tego, skoro w druku zyskało formę „Puchał”.
Przechrzciliśmy też kiedyś w tytule artykułu kurię metropolitalną na „metropolitańską”. W ogóle do kurii i biskupów mamy szczęście, co pokazał dodatek „Nasi Pasterze”. Jednego z biskupów mianowaliśmy arcybiskupem, a pewnego arcybiskupa – odwrotnie – zdegradowaliśmy. Z proboszczami może nie było aż tylu wpadek, ale jednego uśmierciliśmy, o czym nie omieszkał nas poinformować.
Były też jednak pomyłki bardziej miłe, w każdym razie dla niektórych. Na przykład prof. Maciej Sablik mógł zobaczyć w „Gościu” dwa razy pod rząd ten sam felieton własnego autorstwa. Wytłumaczyliśmy panu profesorowi, że to czytelnicy domagali się bisu. A już na pewno lepiej przyswoili sobie treść felietonu. Jak widać, i wpadki mogą być pożyteczne.
O pomyłkach wyłapanych przez korektę czytaj na sąsiedniej stronie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
szach