Bohaterowie literaccy majaczą, a maturzyści muszą o tym pisać.
I znów jest głośno o maturalnych tematach z języka polskiego. Tym razem poloniści spierają się, czy w zacytowanym na egzaminie fragmencie „Lalki” Izabela Łęcka spała, czy też tylko marzyła na jawie. Problem jest poważny, bo w egzaminacyjnym poleceniu wyraźnie pojawia się „sen jako sposób prezentowania postaci literackiej”.
Sięgnijmy zatem do tekstu. Wiemy, że Izabela najpierw „upadła na szezlong”, a po zakończeniu snuniesnu „zrywa się z szezlonga”. Możemy zatem domniemywać, że podczas trwania podejrzanego stanu panna Łęcka trwała w bezruchu, a ten jest jednym z elementów snu. Z definicji snu wynika również, że jest on regulowany poprzez natężenie światła. To by się zgadzało. Z fragmentu dowiadujemy się przecież, że „zrobiło się już zupełnie ciemno”, na dodatek Izabela „obu rękami zasłoniła oczy”.
Z drugiej strony w tekście pojawia się wyraźne określenie stanu, w jakim znalazła się Iza: „zaczęła (…) marzyć”. No tak, ale prawdziwy sen poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. A tu Prus nie pozostawia żadnych wątpliwości: nie dość, że panna Łęcka się zrywa, to jeszcze „potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni”. Biedaczka, przestraszyła się swoich wizji, tak jakby były rzeczywistością! Całkowite zniesienie świadomości. A więc jednak sen.
Na koniec oddajmy głos samej bohaterce, która wyznaje z wrodzonym sobie wdziękiem: „zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło”. No tak. Bohaterom się majaczy, polonistom się majaczy, a ty, człowieku, bądź tu mądry i pisz maturę!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
szach