Logiki w tym nie ma żadnej. Dobrobyt Polski zależy od liczby dzieci. Już chyba przedszkolaki wiedzą, że im będzie ich więcej, tym wyższe będą emerytury dla obecnych 40-latków. A jak jest u nas?
Rodzi się najmniej dzieci w Europie w przeliczeniu na jednego mieszkańca. To też jest wiedza posiadana przez wszystkich, poza chyba rządem i parlamentarzystami koalicji. Gdyby wiedzieli, staraliby się pomóc małżonkom w podjęciu decyzji o urodzeniu kolejnego dziecka. Tymczasem przed przyszłymi rodzicami rząd postawił kolejną barierę. Od stycznia 2012 r. stawka VAT na artykuły dziecięce wzrośnie z obecnych 8 proc. do 23 proc. Wychowanie dziecka stanie się więc jeszcze droższe.
Symboliczny smoczek na pewno zdrożeje, obłożony wyższym podatkiem. Ale to nie wszystko. Ten wyższy podatek trafi do budżetu państwa. Im rodzina ma więcej dzieci, tym cenniejsza – w sensie dosłownym – jest dla państwa. Bo kupując więcej smoczków, płaci więcej podatków. Jak obliczył Tomasz Rożek (więcej na str. 45–47), przez 20 lat wychowywania dwójki dzieci rodzice, kupując potrzebne do tego artykuły, oddadzą do budżetu państwa w formie podatku VAT 100 tys. zł.
W ten sposób dziecko jest dla rodziców nie tylko kochane, ale i drogie. Dla wyrazistości przekazu warto dodać jeszcze i to, że w Wielkiej Brytanii stawka VAT na artykuły dziecięce wynosi 0 proc., a w Luksemburgu – 3 proc. Widocznie tam dziecko nie jest traktowane jako „towar luksusowy”, a więc z reguły obłożony wyższym podatkiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
(obraz) |
ks. Marek Gancarczyk