Jestem pod dużym wrażeniem książki "Światłość świata. Benedykt XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem". Polskie tłumaczenie tej głośnej już w świecie rozmowy ukaże się w przyszłym tygodniu w wydawnictwie "Znak".
To zadziwiające, że tak poważne wydawnictwo wydaje też właśnie inną, kolejną już, książkę tak niepoważnego autora jak Jan Tomasz Gross. Autor „Złotych żniw” może myśleć o Polakach, co tylko chce, ale nikt, również „Znak”, nie ma obowiązku wydawać nierzetelnych książek (więcej na str. 42–43).
A wracając do rozmowy z Benedyktem XVI. W pierwszej kolejności uderza niezwykły realizm papieża. Ma się wrażenie, że Benedykt XVI jak mało kto zna się na człowieku. Wie, co człowieka boli. Nie ucieka od trudnych pytań, co w rozmowie z GN potwierdza sam Peter Seewald (str. 24–26). I jest jakoś tak bezbronnie szczery. Zarówno wtedy, gdy odpowiada na banalne pytanie o futrzaną czapkę, którą raz jeden włożył, bo było mu po prostu zimno, a jak sam o sobie mówi, jest wrażliwy.
Albo kiedy zastanawia się, dlaczego dzieci w Niemczech, mimo że wszystkie od dziewiątego do trzynastego roku życia chodzą na religię, tak niewiele wiedzą o chrześcijaństwie. Jak i wtedy, gdy dotyka spraw niezwykle bolesnych. Na pytanie o spotkanie z ofiarami nadużyć seksualnych, podczas którego papież płakał razem z nimi, Seewald usłyszał w odpowiedzi: „Właściwie nie mogłem powiedzieć im nic szczególnego. Mogłem powiedzieć, że bardzo głęboko mnie to dotyka. Że cierpię razem z nimi”.
Ale Benedykt XVI zna się też na Panu Bogu. Jest specjalistą od spraw Boga, do czego zresztą zachęcał polskich księży w katedrze warszawskiej. I to czyni go wielkim. Dopiero połączenie wiedzy o Bogu i o człowieku daje odpowiednią perspektywę. Odpowiadając na obszerne pytanie, w którym Seewald kreśli katastrofalny stan ziemi, znajdującej się być może na równi pochyłej wiodącej do zagłady, papież odpowiada niezwykle prosto: „To, że nie zostaniemy tu na wieczność, mówi nam zarówno Pismo Święte, jak i nasze doświadczenie”.
Zgadza się z dramatyczną diagnozą, że ludzkość stoi na rozdrożu, ale najpierw jednym zdaniem przekłuwa nadmuchany balon. Dopiero potem, krok po kroku, cierpliwie pokazuje drogi wyjścia. I nie jest to odpowiedź wypływająca tylko z wybitnego intelektu Benedykta. Odpowiedź papieża na pytanie o lekarstwo na chorobę świata sięga Boga. „Światłość świata” to dowód na to, że nie wszyscy wielcy tego świata stracili rozum. Dobrze, że media zrobiły szum wokół tej pozycji w związku z fragmentem o prezerwatywach. Może dzięki temu więcej osób sięgnie po jedną z najważniejszych książek ostatniego czasu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk