Na plakacie jednej partii – pominę jej nazwę, by nie narazić się na zarzut agitacji w niedzielę wyborczą – pojawił się bałamutny i wielce szkodliwy napis: „Budujmy boiska. Nie róbmy polityki”. Bałamutny, bo już sam plakat jest robieniem polityki.
A szkodliwy, bo polityka – w przeciwieństwie do budowania boisk – po raz kolejny została pokazana jako coś złego. I to przez ludzi, którzy od kilkudziesięciu lat zajmują się „robieniem polityki”. Tymczasem polityka, czyli roztropna troska o dobro wspólne, już ze swej istoty jest czymś dobrym.
To prawda, że ci, którzy „robią politykę”, nie są święci. Ale przecież kompetencjami, wiedzą i poziomem moralnym raczej nie odbiegają od średniej krajowej. Parafrazując biblijne stwierdzenie, w oryginale odnoszące się do księdza, można powiedzieć, że wójt, burmistrz, prezydent i radni z ludu są wzięci i dla ludu wybrani. Czyli jaki lud, tacy i jego reprezentanci.
W jednym z miast spore szanse na kolejną kadencję ma prezydent po wyroku skazującym za oszustwo. Jeżeli nim zostanie, będzie to znaczyło, że mieszkańcom nie przeszkadza oszust w Ratuszu. Boiska należy budować. Sport wspierać, ale nie wszystkie dyscypliny zasługują na uznanie.
Na pewno do ostatnich należy wyzłośliwianie się na polityków – narodowy sport nas, Polaków. Lubimy uprawiać ten sport, bo nie wymaga wysiłku, a poprawia samopoczucie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk