Dla Częstochowy nadchodzą szczęśliwe dni. Jasną Górę zaleją tysiące pielgrzymów. Z takiego oblężenia można się tylko cieszyć.
To dobry czas dla paulinów, którzy co prawda więcej wtedy pracują, ale mają też okazję lepiej zobaczyć sens swojej pracy. Najwięcej na oblężeniu korzystają jednak oblegający. Szczególnie ci, którzy przyszli z bardzo daleka: ze Szczecina czy z Gdańska. W drodze jest dużo czasu i na modlitwę, i na myślenie, i na to, żeby zanadto nie denerwować się bzdurami. A jest ich wokół mnóstwo. Jakich?
Weźmy dla przykładu unijne dopłaty rolnicze. Wydawałoby się, że w pierwszej kolejności powinny pomagać najbiedniejszym rolnikom. A jak jest? W Wielkiej Brytanii największe dotacje otrzymuje królowa, bo wokół swoich rezydencji ma sporo… trawników. Podobnie jest w Polsce. Największe pieniądze idą do rynkowych potentatów. W całej Unii 80 proc. środków trafia do 20 proc. odbiorców. Jakby nie patrzeć, wychodzi na to, że biedniejsi składają się na bogatszych. O szczegółach pisze T. Rożek na str. 38.
Jak przekonuje Robert Gwiazdowski (str. 32), w ZUS-ie „nie ma w ogóle żadnych pieniędzy. Nie ma żadnego kapitału początkowego (…). Jest tylko wirtualny zapis w komputerze”. A wie, co mówi, bo jest szefem rady nadzorczej ZUS-u. Na dodatek „biedni płacą podatki dłużej od bogatych, a krócej od nich otrzymują świadczenia – wszystko zaś w imię pomocy tymże biednym”. I jak się tu nie denerwować?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny