Pod hasłem: „Razem na zawsze” obchodzimy ustanowiony przez Sejm Narodowy Dzień Życia. Nie jest to zbyt popularne hasło. Skąd taki wniosek? Wystarczy popatrzeć na statystyki. Co roku w Polsce rozwodzi się prawie 60 tys. par.
Bo małżeństwo to bardzo kruchy i delikatny sakrament. I podatny na zranienie – pisze Marcin Jakimowicz w artykule „Krótki tekst o miłości” (str. 20). To nie jest rejs statkiem wycieczkowym po bezpiecznym akwenie. Raczej wyprawa w nieznane w kruchej łupinie, wstrząsanej sztormami i narażonej na zderzenia z górami lodowymi. Niezbyt zachęcająca perspektywa. Może więc nie warto w taką wyprawę wyruszać?...
Organizatorzy tegorocznych obchodów Narodowego Dnia Życia, ustanowionego trzy lata temu przez Sejm, przekonują, że mimo wszystko warto. Bo na końcu tego rejsu okazuje się, że dwie zupełnie różne od siebie osoby, które niewiele wiedziały o żeglowaniu i często nawzajem sobie przeszkadzały w łodzi, tworzą doskonale dobraną parę, której niestraszne żadne huragany.
W czasie rejsu zazwyczaj powiększa się też załoga, a nowi członkowie okazują się największą radością. I chociaż czasem przysparzają zgryzot i kłopotów, niechętnie uczą się sztuki żeglarskiej, na koniec rodzice są z nich dumni, bo ich dzieci są gotowe do rozpoczęcia samodzielnego rejsu przez życie.
To fajna bajka – powie ktoś – ale w życiu rzadko bywa jak w bajkach. Nie tak rzadko – przekonują bohaterowie artykułu Anny Burdy-Szostek, którzy przeżyli ze sobą szczęśliwie 60 lat i twierdzą, że to wcale nie jest trudne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wiesława Dąbrowska-Macura