Warto chyba przypomnieć tę prawdę, że ludzie nie tylko są źli. Potrafią być również dobrzy. Z wielkim przekonaniem mówi o tym w wywiadzie (str. 28) ks. abp Józef Michalik. Jeszcze trochę, a o tym zapomnimy.
Chociażby z powodu wielu ostrych słów, jakie padły przy okazji ogłoszenia raportu z likwidacji WSI. Jeden prezydent nazwał drugiego prezydenta durniem. Z kolei minister oskarżył pierwszego prezydenta o zdradę ideałów „Solidarności”. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, by taki język mógł prowadzić do czegoś dobrego.
Czy po takiej wymianie ciosów można jeszcze ze sobą rzeczowo dyskutować? Czy „dureń” ze „zdrajcą” mogą się porozumieć? A powinni.
Chciałoby się powiedzieć: panowie, więcej łagodności i ostrożności. Na pewno nie przeszkodzi to w dochodzeniu do prawdy, przeciwnie – pomoże. Ostre słowa natomiast mogą zupełnie przesłonić dobro.
Prosty przykład. O tym, że we Wrocławiu jeden ze szpitali klinicznych znalazł się w krytycznej sytuacji, wiedzą chyba wszyscy, ale o tym, że w tym mieście nie ma ani jednego dużego, państwowego domu dziecka, wiedzą tylko nieliczni. Dzieci pozbawione rodziców żyją tam w rodzinnych domach dziecka. Więcej pisze o tym B. Gruszka-Zych w tekście „Łzy nie od cebuli” (str. 44–45).
Łagodnym trzeba być dla innych. Wymagającym dla siebie. Tak zrobił Ireneusz Orman, ginekolog z Zawiercia, kiedy zdecydował, że swoim pacjentkom nie będzie przepisywał środków antykoncepcyjnych (str. 21–22).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny