Przez lata próbowała zagłuszyć alkoholem ból spowodowany aborcją.
Aborcja miała uwolnić ją od problemów, ale tylko pogorszyła jej życie. Debbie Fisher opowiedziała o tym setkom ludzi, którzy zgromadzili się 13 maja na Marszu dla Życia w Toronto - donosi The Catholic Register.
Na portalu Life News czytamy, że dopiero po 19 latach psychicznej udręki, Debbie powiedziała, że znalazła przebaczenie i uzdrowienie w Chrystusie. Teraz dzieli się swoim świadectwem ze studentami i dorosłymi w całej Kanadzie, aby pomóc im zrozumieć prawdę o nienarodzonych dzieciach i aborcji.
W 1986 roku kobieta zwróciła się o pomoc do ośrodka aborcyjnego, ponieważ była zdesperowana i samotna. Ojciec jej nienarodzonego dziecka odmówił rozmowy z nią, a ona już miała trudności z opieką nad swoim 5-letnim synem.
Kobieta wspomina, że kiedy obudziła się po aborcji, krzyczała:„ Gdzie jest moje dziecko?”.
„Nie było wsparcia, nie było pocieszenia. Była tylko ta pustka”.
By zagłuszyć ból sięgała po alkohol.
Debbie zwróciła uwagę, że zabicie swojego nienarodzonego dziecka pozostawiło ją głęboko zranioną. Przez wiele lat zmagała się z bólem i żalem.
„Kupiłam kłamstwo, że moje dziecko jest tylko zlepkiem komórek, kupiłam kłamstwo, że aborcja będzie szybkim i prostym rozwiązaniem kryzysowej ciąży. Nic nie mogło być dalsze od prawdy”.
Po 19 latach kobieta zdecydowała się wziąć udział w rekolekcjach "Winnicy Racheli". Od tego czasu Debbie zaczęła publicznie udostępniać swoje świadectwo za pośrednictwem kampanii "Silent No More Awareness", która daje głos matkom i ojcom po aborcji, którzy opłakują utratę swoich dzieci w wyniku aborcji.
MG/Life News