Muzycy z grupy Kalush Orchestra, która wygrała Konkurs Piosenki Eurowizji, powiedzieli w studiu telewizji RAI w niedzielę, że rosyjscy agresorzy "chcą zabić kulturę" ich kraju. "Ona musi przetrwać"- mówili goszcząc w popularnym talk show w trzecim programie publicznej włoskiej telewizji.
Ukraińcy wyjaśnili, że w poniedziałek będą już na Ukrainie, ponieważ dostali tylko czasowe pozwolenie na opuszczenie kraju. Założyciel grupy Ołeh Psiuk dodał, że po powrocie do kraju wznowi swą działalność w organizacji wolontariatu, którą założył, by pomagać rodakom w znalezieniu miejsca zamieszkania, lekarstw i w podróżach.
Muzycy zachęcili wszystkich, by obejrzeli teledysk do ich piosenki "Stefania", którą wygrali w Turynie. Przedstawiono w nim zdjęcia między innymi z Borodzianki, Buczy i Irpienia, gdzie doszło do masakr ludności.
"Wideo pokazuje, jak wygląda nasz kraj dzisiaj. Wszyscy muszą zobaczyć, co my widzimy w naszej ojczyźnie Ukrainie"- stwierdził Psiuk w studiu programu "Che tempo che fa".
Mówiąc o występie grupy na Eurowizji dodał: "Naszym celem było to, by zapoznać cały świat z naszą kulturą. Chcą ją zabić, ale ona musi przetrwać".
Zespół Kalush Orchestra podziękował prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu za udzielenie poparcia przed finałem i potem za gratulacje.
Psiuk opowiedział też, że w jego rodzinnym mieście Kałusz, od którego pochodzi nazwa zespołu, cztery razy dziennie rozlega się alarm przeciwlotniczy. "To nie tak często, jak w innych regionach. Słyszymy syreny i biegniemy do schronów"- podkreślił.
"Marzymy o dniu, w którym pokój nastanie w całym naszym kraju i nie będzie już pocisków, spadających na domy"- dodał.