Rosja zagarnia terytorium innego państwa, ponieważ stara się ono uniezależnić od jej wpływów. Gdy atakuje, nie wypowiada wojny, tylko „przeprowadza interwencję”. Brzmi znajomo. Przeżyliśmy to już ponad 250 lat temu.
W tym roku mija 250 lat od wydarzenia bez precedensu. „Nie zdarzył się przypadek, aby zwycięskie mocarstwa z rozmysłem i z zimną krwią unicestwiły jedno z historycznych państw Europy. Polskę okaleczono, amputowano i wreszcie całkowicie rozczłonkowano, jako jedyne usprawiedliwienie podając, że pacjent niezbyt dobrze się czuł” – pisał Norman Davies w „Bożym Igrzysku”. Przez lata uczono nas, że winna była słabość Polaków, wolność szlachecka, liberum veto. Z dzisiejszej perspektywy jest to dosyć zabawne, że złą demokrację szlachecką stawiano w opozycji do dobrych, silnych rządów autorytarnych sąsiadów Rzeczypospolitej. Gdybyśmy taki sposób myślenia przenieśli do obecnej sytuacji geopolitycznej i gdyby armia rosyjska odniosła sukces w Ukrainie, należałoby skrytykować nieudolną demokrację Unii Europejskiej i pochwalić rządy silnej ręki Kremla. Taka perspektywa każe łagodniej spojrzeć na naszych przodków i zdjąć z nich jednak część winy, leżącej przecież przede wszystkim po stronie agresywnych sąsiadów. Choć gdyby Polska miała silną armię, przed rozbiorami mogłaby się obronić.
Warto postawić pytanie: czy do I rozbioru Polski doszło, ponieważ rządy w Rzeczpospolitej były słabe i skłócone? I tak, i nie. Katarzyna II (Rosja) zdecydowała się wespół z Fryderykiem II (Prusy) i Józefem II (Austria) okroić Polskę, gdyż ta próbowała się reformować i zmienić. To mogło sprawić, że Rzeczpospolita, zależna od Rosji już od końca wielkiej wojny północnej z lat 1700-1721, zdoła się uniezależnić. Na korzyść takiego myślenia wpływały reformy króla, a także zawiązanie Konfederacji Barskiej, zapoczątkowanej sprzeciwem Józefa Wybickiego na sejmie repninowskim. Ważna była jednak także sytuacja międzynarodowa. Do rozbioru od dawna dążyły nie Rosja, a Prusy. Mocarstwo Katarzyny sprawowało i tak kontrolę nad państwem polsko-litewskim, choć część elit rosyjskich opowiadała się za aneksją polskich ziem. W końcu chęć ułożenia sobie dobrych stosunków z Prusami dążącymi do rozbioru i Austrią zaniepokojoną roszczeniami terytorialnymi Rosji w stosunku do Turcji, którą Habsburgowie uważali za swoją strefę wpływu, było ważną przyczyną zgody na podzielenie się Polską.
Czytaj też: Rozbiór wielokrotny
Decyzja o rozbiorze zapadła już w połowie 1771 roku w Petersburgu. Tajny układ rosyjsko-pruski podpisano 17 lutego 1772 roku z fałszywą datą 15 stycznia. Traktat podpisano 5 sierpnia, fakt rozbioru zakomunikowano Polsce 18 września oraz zmuszono sejm, aby go zatwierdził. Noty protestacyjne do całej Europy nie przyniosły żadnych skutków i 30 września 1773 roku, przy sprzeciwie tylko 3 posłów – Tadeusza Reytana, Samuela Korsaka i Stanisława Bohuszewicza, Sejm Rozbiorowy potwierdził utratę przez Rzeczpospolitą 211 tys. km² i 4,5 miliona ludności. Rozbiorem Polska została ukarana za Konfederację Barską i reformatorskie pomysły króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Nie można oczywiście historii sprzed ponad 250 lat przenosić w pełni do dzisiejszej polityki, ale trudno nie dostrzec analogii do sytuacji współczesnej Rosji i Ukrainy. Przed 2014 rokiem na Ukrainie był prorosyjski rząd i wszystko układało się harmonijnie, podobnie jak na Białorusi. Strefa wpływów działała. Jednak po tak zwanym Euromajdanie na Ukrainie coraz silniejsze pojawiły się głosy skierowania swojej polityki ku Unii Europejskiej i reformom. Rosja zdecydowała się dokonać więc „pierwszego rozbioru”. Krym, Donbas, Ługańsk zostały przyłączone z tym samym tłumaczeniem jak ponad 200 lat temu polskie ziemie wschodnie – że są to historyczne tereny należące do hegemona (zresztą podobna retoryka pojawiała się także po 17 września 1939 r.).
W Rzeczpospolitej Obojga Narodów akt rozbioru wywołał szok i reformy. Uchwalono Konstytucję 3 maja, zatwierdzono rozbudowę armii, co wywołało szybką reakcję Rosji i wojnę w 1792 roku. Co znamienne, Rosja nie wypowiedziała wojny, a przeprowadziła interwencję po manifeście Katarzyny, przywołując do porządku swój protektorat. Walki zakończyły się dla Polski klęską i II rozbiorem, a po powstaniu kościuszkowskim III rozbiorem i końcem państwa. Ukraina swój czas także wykorzystała na reformę i modernizację armii. Na szczęście w przeciwieństwie do wydarzeń sprzed 250 lat, obecna agresja Rosji wykazała słabość jej armii, a świat zachodni, choć nie upomniał się o Rzeczpospolitą w XVIII wieku, teraz Ukrainę wsparł. Miejmy nadzieję, że historia się nie powtórzy i nie będziemy oglądać nowego sejmu rozbiorowego, tym razem w Kijowie pod rosyjskimi bagnetami.
ATAK ROSJI NA UKRAINĘ: Relacjonujemy na bieżąco
Adam Śliwa