O pomaganiu uchodźcom, ukraińskiej tożsamości i sile czerpanej z uprawiania judo opowiada o. Vitaliy Osmolovskyy SJ, koordynator Jezuickiej Pomocy dla Ukrainy.
Magdalena Dobrzyniak: Wybucha wojna, Ojciec przerywa studia w USA i przyjeżdża do Polski, by pomagać uchodźcom. To była trudna decyzja?
O. Vitaliy Osmolovskyy: Od razu miałem wewnętrzne przekonanie, że muszę wyjechać albo do Ukrainy, albo do Polski. Wiedziałem, że jakość moich studiów ucierpi, jeśli zostanę w Stanach. Nie chciałem nadużywać serdeczności i hojności dobroczyńców, którzy fundują stypendia. Przełożeni zaproponowali, bym koordynował misję Jezuicka Pomoc dla Ukrainy. Moje osobiste pragnienia i wola Towarzystwa się spotkały. W naszym zespole jest pięciu jezuitów, mamy też wielu wolontariuszy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.