Polska nie została zaskoczona odcięciem gazu przez Rosję; jej magazyny gazu są zapełnione w 76 proc., a rząd prowadzi intensywną politykę dywersyfikacji źródeł tego surowca - pisze w czwartek hiszpański dziennik "ABC". Inne kraje, takie jak Niemcy, twierdzą, że potrzebują więcej czasu - wskazuje gazeta "El Mundo".
"ABC" podkreśla, że w październiku ma zacząć funkcjonować gazociąg Baltic Pipe. "To projekt, który konkuruje z niemiecko-rosyjskim Nord Streamem, dostarczy norweski gaz do Polski przez Danię" - pisze gazeta.
"Polska zapewniła sobie także inne alternatywne źródła dostaw, w tym terminal gazu skroplonego (LNG) w Świnoujściu, a od 1 maja zostanie uruchomiony nowy gazociąg, którym popłynie do Polski gaz z terminalu LNG na Litwie" - podkreśla dziennik. Jak dodaje, "polski premier oświadczył, że dostawy gazu w kraju są zagwarantowane (...), a odcięcie Polsce gazu przez Rosję to forma szantażu za odmowę zapłaty (za dostawy rosyjskiego surowca - PAP) w rublach".
Zdaniem dziennika "El Mundo" przez odcięcie gazu "Rosja chce ukarać swojego najbardziej wrogo nastawionego sąsiada, który naciska na Brukselę, aby wprowadziła bardziej agresywne sankcje wobec Moskwy, wysłała więcej broni dla Ukrainy oraz zakazała kupowania rosyjskiej ropy i gazu".
W ocenie gazety Rosja chce też "przestraszyć" inne państwa członkowskie UE, dać im do zrozumienia, że jest gotowa na generalne odcięcie dostaw, i je poróżnić. "Już teraz stanowiska są podzielone. (Polska) i kraje bałtyckie opowiadają się za całkowitym odłączeniem, ale inne, jak Niemcy i Austria, uzależnione (od Rosji - PAP) energetycznie, twierdzą, że potrzebują czasu" - zwraca uwagę "El Mundo".
Dziennik podkreśla, że krajem najbardziej narażonym w związku z możliwym zakręceniem kurka z rosyjskim gazem są Niemcy, które po ogromnych wysiłkach zmniejszyły swoją zależność od rosyjskiego gazu najpierw do 35 proc., a według ostatnich danych ministra gospodarki Roberta Hanecka - do 12 proc.
"Według obliczeń Bundesbanku brak gazu z Rosji obniżyłby niemieckie PKB o 2 proc. w bieżącym roku i doprowadziłby do recesji. Kraje najmniej dotknięte kryzysem, jak Hiszpania, Portugalia czy Irlandia, dostosowują się do bieżącej polityki, zaś Węgry grają po obu stronach" - pisze "El Mundo".
Według "ABC" kilka europejskich firm wykorzystuje "furtkę" i płaci za gaz w euro poprzez Gazprombank, który przelicza je na ruble i deponuje te środki na koncie rublowym. Komisja Europejska i Rada UE nie uznały tej praktyki za naruszenie sankcji - przypomina dziennik.