Cieszę się, że Francja ma stabliny rząd, że jest kontynuacja prezydentury Emmanuela Macrona; silna Francja to silniejsza Europa, stabilna Francja to stabilna Europa, to leży również w interesie Polski - powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Według wstępnych oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Emmanuel Macron wygrał wybory prezydenckie we Francji, uzyskując 58,55 proc. głosów. Jego prawicowa kontrkandydatka Marine Le Pen otrzymała 41,45 proc. głosów. Morawiecki pogratulował Macronowi zwycięstwa w niedzielę wieczorem we wpisie na Twitterze zaznaczając, że Polska i Francja mają wiele wspólnych wyzwań i wspólnych interesów.
W poniedziałek w Polsat News premier został zapytany, czy to, że pogratulował Macronowi zwycięstwa oznacza, że ich konflikt słowny poszedł w zapomnienie. "Nie ma żadnego konfliktu słownego. W polityce nie ma, co chować urazów. Ja cieszę się, że Francja ma stabilny rząd, że jest kontynuacja dzisiaj prezydentury pana prezydenta Macrona" - powiedział Morawiecki.
"Silna Francja to silniejsza Europa, stabilna Francja to stabilna Europa, to leży również w interesie Polski" - dodał.
Na pytanie, czy nad tym "prawicowym antysemitą", jak nazwał go Macron w jednym z wywiadów, przechodzi do porządku dziennego, premier powiedział, że jakby miał się obrażać na każdego, kto "różne rzeczy na jego temat wygaduje, to byłby obrażony na pół świata".
Na poczatku kwietnia, kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich we Francji Morawiecki zaapelował do przywódców europejskich o "jasne, zdecydowane sankcje" na Rosję w związku z agresją na Ukrainę. Nawiązując do masakry na cywilach w podkijowskiej Buczy powiedział: "Panie prezydencie Macron, ile razy negocjował pan z Putinem, co pan osiągnął? Czy powstrzymał pan którekolwiek z tych działań, które miały miejsce?". Nieco później w wywiadzie dla dziennika "Le Parisien" Macron zarzucił Morawieckiemu, że "jest skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT", dodając, że Morawiecki chciał pomóc jego konkurentce w wyborach prezydenckich Marine Le Pen.
W rozmowie w Polsat News Morawiecki proszony był też o komentarz do słów szefa PO Donalda Tuska, który powiedział, że poparcie dla Marine Le Pen i atak na Macrona świadczy o braku profesjonalizmu. "Ja bym zaprosił pana Donalda Tuska, żeby natychmiast zrezygnował z przewodniczenia Europejskiej Partii Ludowej, która to partia jest jednym z głównych winowajców stworzenia Nord Stream 1 i Nord Stream 2, tych gazociągów, którymi płynie rosyjski gaz w jedną stronę, a niemieckie i inne pieniądze w drugą stronę" - odpowiedział premier. "To jest oczywiście największy skandal" - dodał.
Szef rządu pytany był też o wtorkowy wyjazd do Berlina na spotkanie z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i czy ma pomysł na przekonanie go do tego, by Niemcy bardziej zaangażowały się w pomoc Ukrainie na przykład w dostawach broni.
"Tak, to będzie jeden z elementów, z punktów naszej rozmowy. Będziemy dyskutowali o dostawach broni, ale także o pomocy humanitarnej, jak również o tym, żeby jak najmocniej podtrzymywać tę naszą wiarę w zwycięstwo Ukrainy i robić wszystko, żeby tak się stało. Ponieważ dziś widzimy, że jednym z podstawowych problemów w Europie jest ta polityka ugłaskania, polityka przyzwolenia na zgodę wobec Rosji na czynienie zła" - mówił premier.
Dodał, że ta polityka była bardzo szeroko obecna w Europie Zachodniej. "I my dzisiaj robimy wszystko, żeby wstrząsnąć sumieniami niemieckich polityków, Zachodniej Europy" - powiedział Morawiecki.
Na uwagę, że może Niemcy, Francuzi, czy Belgowie boją się kosztów takiej polityki, boją się kosztów embarga na ropę i gaz, premier pytał co jest ważniejsze - "taki koszt, który jest do poniesienia rok, dwa, czy trzy, czy rosyjska niewola?". "My chcemy żyć w wolności. Nie można się dać złapać na taki lep powrotu do utartych kolein z przeszłości" - powiedział Morawiecki.
Podkreślił, iż bardziej niż zerwania dostaw z Rosji boi się tego, że za szybko znajdą się tacy, którzy będą właśnie mówić: "odtwórzmy szybko te ogniwa połączeń różnych między Europą Zachodnią, a Rosją; po co było je tak zrywać, przecież było tak miło, tak przyjemnie". "No nie. Nie było miło. Nie jest miło handlować ze zbrodniarzem wojennym. I mam nadzieję, że te dni nigdy nie wrócą" - dodał premier.
Morawiecki pytany był też o zarzuty stawiane mu przez opozycję, że zamiast przeprowadzać konkretne decyzje, idzie w kampanię billboardową. Chodzi o zainicjowaną przez niego w sobotę w Warszawie akcję billboardową pod hasłem "Stop Russia now", która - jak mówił Morawiecki - ma budzić sumienia ws. wojny na Ukrainie.
"Polska zaproponowała najbardziej radykalny plan odejścia od rosyjskich węglowodorów. Proszę mi pokazać inny kraj, który pokazał równie radykalny plan" - powiedział premier w Polsat News.
Na pytanie, czy Polska powinna wychodzić przed szereg, Morawiecki odparł, że "już wyszliśmy przed szereg, w tym sensie, że od 15 kwietnia zakazaliśmy importu jakiegokolwiek węgla z Rosji".
Dopytywany o odrzucenie w Sejmie poprawki Senatu, która wprowadzała do tzw. ustawy sankcyjnej zakaz importu i tranzytu gazu płynnego LPG z Rosji i z Białorusi, premier powiedział: "Chciałby pan dzisiaj pozbawić ciepła w polskich domach, czy nasi koledzy z opozycji chcieliby pozbawić ciepła w polskich domach tych obywateli, którzy korzystają z gazu LPG?". Dodał, że rząd zajmuje się sprawą, w taki sposób, żeby nie zaszkodzić Polakom. "A tam, gdzie mogliśmy szybko zastąpić węgiel z Rosji, węglem z innych części świata to, to zrobiliśmy" - powiedział premier.