I próżny dla nas Twej męki trud?

Dotarło do mnie, za jaką cenę zostałem nabyty, ile jestem wart. Zalałem się łzami, mało brakowało, a spowodowałbym jakiś wypadek. Nie mogłem nadążyć z wycieraniem łez.

W sieci krąży filmik ze spotkania z abp. Lengą, w czasie którego pewna kobieta żali się zaniepokojona, że na kursach Alpha opowiadają o tym że „Jezus nas zbawił i nie musimy sami się zbawiać”. Dalej nie oglądałem… To mi wystarczyło. Jakże charakterystyczna jest ta narracja! To, co w ustach tej kobiety staje się zarzutem, jest przecież sednem Ewangelii!

To nauka o samozbawieniu jest herezją. „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” – czytamy w liście do Rzymian. To krew Syna Bożego jest paszportem, który wpuści nas do Królestwa. To On zapłacił cenę. Niestety, wielu chrześcijan żyje tak, jakby nieustannie musieli „płacić” roboczogodzinami modlitw, które traktują jako walutę.

Znajomy, którego zapytałem o to, dlaczego tak rzadko ewangelizację rozpoczynamy od zdania: „Jesteśmy zbawieni przez krew Jezusa” odpowiedział: „Bo ludzie... zaczną grzeszyć”. Naprawdę?

Musiałem przeżyć ogromny duchowy kryzys, sięgnąć dna, czyli sytuacji, w której nie miałem absolutnie żadnych argumentów, którymi mógłbym zaimponować Panu Bogu, by odkryć, że nie jestem Mu nic winien. Dlaczego? Bo Jego Syn zapłacił za wszystko. Słowa z krzyża: „Wykonało się”, czyli dosłownie: „Zapłaciłem” pokazały mi, że nie muszę się bawić we frankowicza, który stara się zminimalizować raty.

Wszystko jest zapłacone. Po takim oczyszczającym doświadczeniu człowiek już nie zaśpiewa: „…i próżny dla nas Twej męki trud”. Na szczęście na Górnym Śląsku zmieniono tekst pieśni na pytanie retoryczne: „Czyż próżny dla nas Twej męki trud…”. Jest troszkę lepiej.
„Jechałem kiedyś autostradą i słuchałem jednej z pieśni Mate.O, którego mam za brata, nawet się czasem śmiejemy, że to dziwne, że mamy dwie różne matki – opowiadał mi o. Tomasz Nowak, zwany tu i ówdzie „Wodzem” - Wiele razy tak miałem, że jak on śpiewał jakieś pieśni, to moje serce płonęło. Tak było i tamtym razem, kiedy usłyszałem wyśpiewane przez niego słowa: «Jestem tak cenny w oczach Ojca, że oddał swojego najukochańszego Syna za mnie»… Dotarło do mnie, za jaką cenę zostałem nabyty, ile jestem wart. I przyznam, że zalałem się łzami, mało brakowało, a spowodowałbym jakiś wypadek. Nie mogłem nadążyć z wycieraniem łez. Jak tyle lat jestem zakonnikiem, księdzem, nigdy wcześniej nie doświadczyłem tego na aż tak głębokim poziomie. Dotarło do mnie z całą mocą, że Ten, którego ja najbardziej kocham, niewyobrażalnie bardziej kocha swojego Syna, a mimo to wydał Go za mnie, pozwolił Mu oddać życie”.

Na krzyżu Jezus usprawiedliwiał oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 33). Tak, jakby wyjaśniał: „Ojcze, nie rozpoznali mnie”, gdyby było inaczej „nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (por: 1 Kor 2, 8). Po latach Piotr będzie usprawiedliwiał swój naród: „Wiem bracia, że działaliście w nieświadomości“ (Dz 3, 17).

Nie ma większej miłości.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz