Współcierpienie i chwała

W encyklice Spe salvi Benedykt XVI, cytując św. Bernarda z Clairvaux, napisał: „Bóg nie może cierpieć, ale może współcierpieć”. Co znaczą te słowa w kontekście tajemnicy Wielkiego Tygodnia? Co znaczą one dla ludzi, którzy dziś doznają bólu? Co znaczą one dla ofiar wojny?

Teologia naturalna wśród przymiotów Boga wymienia przymiot, który oddano za pomocą łacińskiego słowa „impassibilitas”, przetłumaczonego na polski jako „niecierpiętliwość”. Oznacza ono, że Bóg nie podlega żadnemu oddziaływaniu ze strony stworzenia, a tym samym nie doznaje żadnych uczuć, w tym cierpienia. Bóg, będąc absolutnie doskonałym, jest wolny od jakiegokolwiek zła, braku, napięcia, nieszczęścia.

Niecierpiętliwość Boga nie jest sprzeczna z Jego miłością. Przeciwnie, tylko ktoś w pełni szczęśliwy może w pełni kochać. Gdyby Bóg był ogarnięty przez cierpienie, nie mógłby doskonale stwarzać, zbawiać, uzdrawiać i wzmacniać. Bóg dlatego skutecznie pomaga, leczy i  wspiera, ponieważ sam w sobie jest potężną i szczęśliwą miłością. Tę niezmienną i doskonałą miłość odbieramy, w zależności od naszej sytuacji, jako współczucie, gniew, smutek lub radość.

Najpełniejszym wyrazem Bożej miłości – tak niezwykłym, że poznawanym tylko przez wiarę – jest Wcielenie, które kulminuje w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Syna Bożego. We Wcieleniu Syn Boży przyjął ludzką naturę. Znaczy to, że do jedności swego osobowego życia wprowadził człowieczeństwo. Kilka miesięcy temu śpiewaliśmy: „ma granice Nieskończony”. Wyrażaliśmy przez to tajemnicę, że w jedności bytu Syna Bożego mieszka zarazem bóstwo z przymiotem nieskończoności, jak i człowieczeństwo z przymiotem ograniczenia. Dziś w pieśniach wielkopostnych wyrażamy prawdę, którą kolęda oddawała słowami: „wzgardzony Okryty chwałą”, „śmiertelny Król nad wiekami”. Słowa te mówią, że Bóg w Jezusie Chrystusie – Król chwały – przyjął człowieczeństwo do końca, z najgorszymi jego konsekwencjami, takimi jak pogarda oprawców, cierpienie i śmierć.

Mówiąc o męce Syna Bożego, należy pamiętać, że – jak mówi teolog o. Mateusz Przanowski OP – „Chrystus prawdziwie cierpiał na krzyżu w swojej ludzkiej naturze, nie powoduje to jednak, że cierpiała Jego boska natura. Cierpiał podmiot dwóch natur w swojej ludzkiej naturze”. Cierpienie Chrystusa było Jego realnym cierpieniem. Więcej, w cierpieniu tym spadło na Chrystusa całe zło świata – to, które widzimy i to, którego nie widzimy. Z drugiej jednak strony w ciepiącym Chrystusie cały czas świeciło (choć zasłonięte) światło Jego boskiej niecierpiętliwej natury. Jak mówi św. Tomasz z Akwinu, „Syn Boży uniżył (ogołocił) samego siebie nie w ten sposób, że pozbawił się wzniosłości formy Boga, lecz że przyjął małość ludzkiej natury”. Dzięki temu Bóg w Chrystusie współcierpi z każdym nieszczęśliwym człowiekiem, a zarazem swoją absolutną mocą i szczęśliwością przemienia to cierpienie w radość i chwałę. Bóg w ludzkim cierpieniu swego Syna niejako ogarnia i uzdrawia całe cierpienie ludzkości. Ta wyzwoleńcza moc Boga bywa dla nas zakryta, tak jak bóstwo Chrystusa zostało ukryte na krzyżu. Po trzech dniach zostało ono jednak odsłonięte w Zmartwychwstaniu, którego promienie docierają do nas w znakach Liturgii i w wydarzeniach budujących wiarę.

Wielki Tydzień to czas kontemplacji tajemnicy Chrystusa – w Jego człowieczeństwie i w Jego bóstwie, w śmiertelnej męce i w zmartwychwstaniu, w uniżeniu i w wywyższeniu, w cierpieniu i w chwale. Wielki Tydzień to także czas kontemplacji życia ludzkiego – w jego teraźniejszości i w jego przyszłości. W teraźniejszości, którą dotyka zło, cierpienie, nieszczęście, w tym wszelka potworność wojny. I w przyszłości chwały, do której jesteśmy powołani. A dobra przyszłość – zarówno ta ostateczna, jak i ta doczesna – jest możliwa, ponieważ, jak pisze Benedykt XVI, „w każde cierpienie ludzkie wszedł Ktoś, kto je z nami dzieli i znosi; stąd w każdym cierpieniu jest odtąd obecne con-solatio, pocieszenie przez współcierpiącą miłość Boga, i tak wschodzi gwiazda nadziei.”

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak