Czy jest wyrazem skrajnej bezsilności, czy raczej chęci dominowania nad drugim człowiekiem… Gniew to straszna trucizna, którą karmimy się sami, w nadziei, że zabije nieprzyjaciela.
Skazańcy prowadzeni na śmierć reagują rozmaicie. Dla niektórych może być ona zakończeniem udręki tortur, a zatem upragnionym wyzwoleniem. Inni rozpaczliwie błagają o łaskę, jeszcze inni nabierają nagle nadludzkich mocy i walczą, gryząc, kopiąc wszystkich naokoło. Co zrobił Jezus, gdy „przyszli na miejsce, zwane »Czaszką«, i ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie”? Powiedział najpierw: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). To zdumiewające – odkryć po wielu latach czytania tego samego fragmentu Ewangelii, że w kilku słowach „usprawiedliwienia” dla wrogów znajduje się jednocześnie zadośćuczynienie za jeden z grzechów głównych, za gniew. Tak tę prawdę ujął Fulton J. Sheen, dodając: „Żądza gniewu jest zakorzeniona w racjonalnej naturze człowieka głębiej niż jakakolwiek inna. Gniew i rozum zdolne są do zgodnego współdziałania, ponieważ gniew znajduje oparcie w rozumie, który ocenia wagę wyrządzonej krzywdy i pożądanej satysfakcji. Nigdy się nie gniewamy, o ile ktoś nas w jakiś sposób nie zrani lub o ile nie sądzimy, że to uczynił”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk