Dla zwykłych ludzi to był szok. Ostatnią rzeczą, jakiej pragniemy, to być wrogami Ukraińców - opowiada Tatiana, która mieszka w Rosji.
Małgorzata Gajos: Putin dziś rano zaatakował Ukrainę, czy to było do przewidzenia?
Tatiana: Cóż, w weekend ewakuowali ludzi z okolic Donbasu, najwyraźniej było to zaplanowane, ale nadal nie możemy uwierzyć, że to się dzieje. Więc dla zwykłych ludzi to był szok.
Jak się dowiedziałaś o ataku?
Obudziłam się i usłyszałam dźwięk telewizora mojego sąsiada (jest trochę głuchy). Byłam zaskoczona, że oglądał wiadomości o 7 rano. A potem moja mama powiedziała mi, co się stało. Otworzyłam wiadomości i facebooka i zaczęłam czytać.
Jak przedstawia to władza? Czy macie dostęp do zachodnich informacji?
Nie oglądałam telewizji. Czytałam w internecie, mamy dostęp do zachodnich stron internetowych. A nawet Instagram prezydenta Ukrainy. Z naszej strony powiedzieli, że wysłali wojsko na tereny, które prosiły o pomoc. Dużo więcej nie czytałam, bo wystarczyło mi, żeby zobaczyć, że to szaleństwo! Myślę, że jest coś, o czym wie niewiele osób – jaka jest prawdziwa przyczyna ataku.
Co czują w tej sytuacja zwykli Rosjanie?
Na pewno nie wspieramy tego tutaj. Jesteśmy w szoku.
Spora część Rosjan ma rodziny i przyjaciół na Ukrainie, ty również. Masz od nich wieści? Co piszą, mówią?
Ostatnią rzeczą, jakiej pragniemy, to być wrogami Ukraińców. W naszych umysłach zawsze byliśmy bratnimi narodowościami. Tak, moja rodzina tam jest. Są w panice, przygotowani do ewakuacji (przygotowali torby z najpotrzebniejszym rzeczami) na wszelki wypadek. Mają połączenie z internetem. Oczywiście się boją. Są wściekli. Zwykli ludzie cierpią, nikogo nie atakowali, więc nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje.
Czy jest szansa na to, że Putin zatrzyma się?
Nie mam pojęcia! Wszyscy mamy taką nadzieję!
Czego obawiają się zwykli obywatele Rosji w związku z atakiem?
Jesteśmy przerażeni. Nienawidzimy tego. Nikt nie chce wojny. Wszyscy mamy tam przyjaciół i rodziny. Gdyby nawet to był jakikolwiek inny kraj - możliwość wojny jest przerażająca. Druga sprawa to ekonomia - sankcje, rubel jest tani, ceny wzrosną, jakie restrykcje dotkną z tego powodu Rosjan. To inny strach.
Czy w Rosji miał miejsce/ma miejsce jakiś protest? Solidarność z Ukrainą?
W Moskwie - duży. Nawet w moim mieście - mały. Nie wiem o innych miastach, ale na Instagramie i w innych portalach wiele osób publikuje coś, że jesteśmy przeciwko wojnie, chcemy pokoju, szczególnie z Ukrainą. I tak, staramy się wspierać Ukraińców. Wszyscy znani ludzie, zwykli ludzie. Więc na pewno jest solidarność.