W Polsce właściwie jest nieznany, ale w rodzinnej Italii, gdzie mówi się o nim „święty uśmiechu”, jego grób w klasztorze w górach Abruzji odwiedzają dwa miliony osób rocznie.
Isola to po włosku wyspa. Taką nazwę (Isola del Gran Sasso d’Italia) nosi otoczona zielonymi Apeninami miejscowość, w której ostatnie lata życia spędził młodziutki św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej. „O Gabrielu bledziutki, z bolesnym w ręku obrazkiem; jesteś mi cały – gdy kocham – szczęśliwym wynalazkiem” – pisał o nim ks. Jan Twardowski.
Urodził się w 1838 roku w Asyżu, którego ojciec Sante Possenti był gubernatorem. Nic dziwnego, że na chrzcie otrzymał imię Franciszek, po „honorowym obywatelu miasta”. Jaki był? Błyskotliwy, uczynny, żywiołowy, hojny, chętny i do zabawy, i do pomocy. Lubił polować, tańczyć (nie bez powodu nazywano go „pierwszym tancerzem Spoleto”). Przylgnął do niego nawet przydomek ildamerino, czyli… bawidamek. Wychowywał go ojciec, bo gdy chłopak miał cztery lata, zmarła jego mama. Przed śmiercią zdążyła szepnąć: „Będziesz święty!”.
Przejął się tymi słowami. Gdy skończył prowadzoną przez jezuitów szkołę, wielu spodziewało się, że wstąpi do Towarzystwa Jezusowego. Chłopak jednak 8 września 1856 r. ukrył się w ciszy domku w Loreto, w którym wedle tradycji mieszkała sama Maryja, a dwa dni później zapukał do furty pasjonistów w Maceracie, zgromadzenia założonego 136 lat wcześniej przez św. Pawła od Krzyża. Ojciec nie rozumiał tej decyzji, uważał ją za zbyt pochopną i chciał odwieść od niej syna. Ten jednak nie dał za wygraną i rozpoczął zakonny nowicjat. Czas ten okazał się niezłą szkołą charakteru, bo Gabriel (takie imię przyjął w zakonie), przyzwyczajony do uwijającej się po domu służby, musiał nauczyć się wykonywać polecenia przełożonych na równi z kolegami z ubogich wiosek. Pisał, że za murami klasztoru odnalazł spokój ducha.
Bardzo wysoko stawiał sobie poprzeczkę i choć podejmował heroiczne akty wyrzeczenia i pokuty, nigdy nie był z siebie zadowolony. W seminarium usłyszał diagnozę. „To gruźlica”– orzekli lekarze. Zmarł w opinii świętości na tę nieuleczalną wówczas chorobę 27 lutego 1862 r. Mieszkańcy Isola del Gran Sasso powiadają, że ocalił miasteczko przed spaleniem przez wojska Garibaldiego.
Beatyfikował go Pius X (31 maja 1908 roku), a kanonizacji dokonał 13 maja 1920 roku Benedykt XV. Gabriel jest patronem młodzieży, Akcji Katolickiej, Abruzji, studentów i kleryków. Statystyki pokazują, że jego sanktuarium jest w pierwszej dziesiątce najczęściej odwiedzanych kościołów świata i wraz z Loreto oraz San Giovanni Rotondo należy do tzw. Świętego Trójkąta.
Zbyt młodzi na świętość – słyszę co chwila o współczesnym nam pokoleniu płatków śniegu. Naprawdę? Zerkam na znudzone twarze nastolatków ściskających w dłoni wszystkomające telefony, którzy – jak twierdzą psychologowie – mają ogromne problemy z podjęciem wiążących życiowych decyzji. Gabriel żył zaledwie 24 lata. Tyle samo co ukryta za kratami karmelu Lisieux Teresa od Dzieciątka Jezus. Naprawdę zbyt młodzi?
Marcin Jakimowicz