Warta 11 miliardów dolarów inwestycja byłby dojną krową dla rosyjskiego budżetu.
Po konsultacjach z Niemcami zdecydowaliśmy, że gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony - oznajmił we wtorek wysoki rangą przedstawiciel administracji USA. Dodał, że w przypadku dalszej agresji Rosji na Ukrainę żadna rosyjska instytucja finansowa nie będzie bezpieczna, a Rosja może zostać odcięta od systemu SWIFT.
"Po nocnych konsultacjach z Niemcami (uzgodniliśmy, że - PAP) rosyjski gazociąg Nord Stream 2 nie rozpocznie pracy. To warta 11 miliardów dolarów inwestycja (...) która teraz pójdzie na marne i poświęca projekt, który byłby dojną krową dla rosyjskiego budżetu" - oświadczył przedstawiciel administracji podczas briefingu prasowego. Choć we wtorek wstrzymanie zatwierdzania NS2 ogłosił kanclerz Olaf Scholz, to ze słów przedstawiciela Białego Domu wynika, że decyzja oznacza definitywny koniec projektu.
Zapewnił, że powstrzymanie NS2 nie ma nic wspólnego ze wzrostem cen energii, który spowodowany jest obawami o wstrzymanie dostaw surowców z Rosji w razie inwazji. Zapowiedział, że wkrótce USA i ich partnerzy ogłoszą nowe działania mające na celu uspokojenie rynków i zapewnienie stabilności dostaw energii. Dodał, że choć pierwsza transza sankcji USA objęła tylko dwa rosyjskie banki, w przypadku dalszej inwazji na Ukrainę żadna rosyjska instytucja finansowa nie będzie bezpieczna, a odłączenie Rosji od globalnego systemu komunikacji bankowej SWIFT nie jest wykluczone. Zapowiedział, że w następnym rzucie ofiarami sankcji mogą paść dwie największe instytucje, Sbierbank i WTB, które posiadają ponad połowę wszystkich aktywów.
Przedstawiciel władz sprecyzował, że wtorkowe restrykcje obejmą banki o łącznych zasobach 85 miliardów dolarów: piątą największą instytucję finansową, państwowy Wnieszekonombank (WEB), nazwany przez urzędnika "skarbonką Kremla", oraz Promswiazbank (PSB), który finansuje działalność rosyjskiego wojska. Mówiąc o wprowadzonym we wtorek zakazie obrotu rosyjskimi obligacjami państwowymi na zachodnich rynkach, przedstawiciel Białego Domu stwierdził, że oznaczać to będzie dla Rosji "wyższe koszty pożyczania, mniejszą zdolność inwestowania, niższy wzrost gospodarczy i mniejsze zdolności produkcyjne, a także całkowite obniżenie zdolności (prezydenta Rosji) Władimira Putina do wywierania presji na arenie międzynarodowej". "Jak widzimy, te koszty są dotkliwe" - powiedział. Wskazał, że USA powstrzymały się jednak od nałożenia najbardziej surowych sankcji, w tym kontroli eksportu kluczowych technologii, by wciąż móc zniechęcić Rosję do większej inwazji.
Przedstawiciel administracji oznajmił też, że wśród osób objętych "pełnymi" sankcjami personalnymi jest szef FSB Aleksandr Bortnikow i jego syn Siergiej, były premier i szef Rosatomu Siergiej Kirijenko wraz z synem Władimirem, a także szef Promswiazbanku Piotr Fradkow. Oficjel stwierdził, że choć na liście nie ma samego Putina, to "wszystkie opcje pozostają na stole".
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński