Ukazała się książka "Nas nie złamią. Jak Polacy uciekali z Auschwitz" pióra Mirosława Krzyszkowskiego i Bogdana Wasztyla. To rzecz o bohaterstwie uciekinierów, ale i heroizmie tych, którzy im pomagali - ruchu oporu, mieszkańcach ziemi oświęcimskiej - powiedział PAP Wasztyl.
"Nie sposób opowiedzieć o wszystkich ucieczkach z KL Auschwitz-Birkenau. Ta książka przedstawia tylko fragmenty ludzkich losów, niektóre historie więźniów i więźniarek, uciekinierów i uciekinierek z obozu. W ciągu niemal pięciu lat istnienia tego strasznego miejsca kaźni znalazło się w nim ok. 1,3 mln osób, z czego 900 tys. Żydów trafiło bezpośrednio z rampy do komór gazowych" - napisali autorzy w posłowiu.
Podkreślili, że z ustaleń historyków z Muzeum Auschwitz wynika, iż próbę ucieczki z niemieckiego obozu podjęło 928 więźniów, w tym 878 mężczyzn i 50 kobiet. Połowa z nich to Polacy; wśród pozostałych są obywatele Związku Sowieckiego, Żydzi, Niemcy, Austriacy, Romowie i Sinti, Czesi, Węgrzy, Jugosłowianie oraz pojedynczy przedstawiciele innych narodowości.
"Zbiec i przeżyć wojnę na pewno udaje się tylko 196 spośród nich. 25 ucieka, ale po jakimś czasie zostaje przez Niemców na powrót aresztowanych. Los 254 nie jest znany. Resztę zbiegów, grubo ponad 400 osób, Niemcy łapią podczas ucieczki" - napisali autorzy.
Bogdan Wasztyl w rozmowie z PAP wskazał, że "książka składa się z kilkunastu rozdziałów, ale opisanych w nich ucieczek jest ponad 20". "Każda jest dobrze udokumentowana. Na takich się skupialiśmy. () Wiele takich wydarzeń przepadło bez śladu. Był potwierdzony fakt ucieczki, ale nie wiemy, co stało się z uciekinierami, czy im się powiodło, czy też zginęli" - dodał.
Wśród opisanych ucieczek jest ta pierwsza: Tadeusza Wiejowskiego, który zbiegł 6 lipca 1940 r. Po jej ujawnieniu Niemcy zarządzili apel. Trwał 20 godzin. Podczas niego, nocą z 6 na 7 lipca, zmarł polski Żyd Dawid Wongczewski. Stał się pierwszą ofiarą obozu. Autorzy przybliżają m.in. okoliczności ucieczki rtm. Witolda Pileckiego, żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej i AK Edwarda Padkowskiego, a także grupy więźniów, wśród których był popularny później polski aktor August Kowalczyk. Opisali losy dwóch par - Żydówek i Polaków: Cyli Cybulskiej i Jerzego Bieleckiego, którzy przeżyli, oraz Mali Zimetbaum i Edwarda Galińskiego, którzy zginęli.
Autorzy podkreślili, że w porównaniu z obozami w Niemczech czy Austrii, na ziemi oświęcimskiej uciekinierzy mogli liczyć na pomoc okolicznej ludności. "Zamieszkałe przez systematycznie wysiedlanych Polaków okolice KL Auschwitz stwarzały warunki umożliwiające ucieczkę. To bodaj jedyny obóz koncentracyjny, którego więźniowie mogli liczyć na niemal powszechne wsparcie cywilów, którzy ryzykowali życiem swoim i rodzin, by pomóc drugiemu człowiekowi" - wskazali autorzy.
Zdaniem Wasztyla, ich praca miała na celu m.in. "zebrać w całość wiele wydarzeń, bo tylko w ten sposób można ukazać szerszą ideę zmagania się z systemem". "Piszemy o zachowaniach ludzi wobec opresji, o tym, jak różne można przyjmować postawy, a także, jak trudno jest się przeciwstawić systemowi. () Zajmujemy się ucieczkami, które pokazują, jak funkcjonowało otoczenie obozu. W organizację ucieczki zaangażowanych było poza obozowymi drutami bardzo wiele osób. Przechowywali więźniów, pomagali im. Chcieliśmy pokazać, że obóz nie funkcjonował w pustej przestrzeni, choć władze SS starały się jak najmocniej wyizolować ten teren" - powiedział PAP Bogdan Wasztyl.
Jak zaznaczył, dzięki historykom z Muzeum Auschwitz, udało się ustalić z imienia i nazwiska ponad 1,2 tys. osób, które pomagały więźniom.
Autorzy opisali działalność przyobozowej partyzantki, szczególnie oddziału AK Sosienki, którym dowodził Jan Wawrzyczek. "Dla mnie osobiście szczególnie ciekawe są ucieczki organizowane przez Sosienki. Ułańska fantazja. Wykorzystywali mundury SS i obozowe przepustki. Jako obozowe gestapo przejmowali więźniów od konwojujących ich żandarmów. Akcje wykonywane bez jednego wystrzału. Rozmach działania, skala tupetu i bezczelności, arogancji wobec okupanta sprawiły, że te ucieczki stają nam się najbliższe" - powiedziała Wasztyl.
Jak dodał, fenomenem było to, że Sosienkom udało się wypracować swoisty system. "Tym kanałem uciekło co najmniej kilkudziesięciu więźniów. Wielu z nich dołączyło do oddziału. Znaleźli się w nim socjaliści i prawica, Jugosłowianie, Żyd i Sowieci" - zaznaczył Wasztyl.
Książka przybliża także, w jaki sposób administracja obozu starała się uniemożliwiać ucieczki. "Starali się to udaremniać, a jednak nie byli w stanie. Z każdym rokiem prób przybywało" - dodał Bogdan Wasztyl.
Autorzy przygotowując książkę czerpali wiedzę z archiwów, w tym Muzeum Auschwitz. "Pracowaliśmy nad nią bardzo długo. Pomysł narodził się z sześć lat temu. Pracę rozpoczęliśmy około czterech lat temu. To książka dokumentalna, choć pisaliśmy ją językiem przystępnym" - powiedział Bogdan Wasztyl.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzonty.
Reżyser filmowy Mirosław Krzyszkowski oraz dziennikarz Bogdan Wasztyl od lat interesują się historią niemieckiego obozu Auschwitz. Są m.in. współtwórcami filmu "Pilecki".