Wiadomo już, kiedy poznamy nazwiska nowego selekcjonera. A wracając do historii, wśród jego poprzedników są oficerowie Wojska Polskiego, kawalerowie orderu Virtuti Militari, redaktorzy gazet, sędziowie piłkarscy, doktorzy prawa...
Prezes PZPN Cezary Kulesza zwleka wciąż z podjęciem decyzji o wyborze następcy Paulo Sousy. W oświadczenia opublikowanego na stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej można się dowiedzieć tyle, że „podczas posiedzenia Zarządu 19 stycznia 2022 roku, Prezes Cezary Kulesza przedstawił aktualną sytuację związaną z wyborem selekcjonera reprezentacji Polski. Prezes poinformował Członków Zarządu, że trwają negocjacje z kandydatami na trenera. Przez wzgląd na ich pomyślny przebieg oraz spokój niezbędny dla najlepszej decyzji, PZPN nie będzie udzielał więcej informacji w tym temacie do czasu jej podjęcia”.
Osoba „o umiejętnościach i szacunku”
Do meczu z Rosją o awans na mistrzostwa świata pozostało równo 60 dni. A czas płynie nieubłaganie. Przypomnijmy, że umowę z Sousą PZPN rozwiązał 29 grudnia minionego roku. – Funkcję selekcjonera reprezentacji Polski musi pełnić osoba, która oprócz odpowiedniego doświadczenia i umiejętności ma szacunek do tego stanowiska – oświadczył wówczas Kulesza. Od tamtej pory poszukiwania osoby „o umiejętnościach i szacunku” trwają.
Na początku murowanym faworytem był Adam Nawałka. Później „do gry” weszli obcokrajowcy. Nieoficjalna lista kandydatów do porzuconej przez Sousę roli ciągnęła się w mediach jak brazylijska telenowela. Padały takie nazwiska, jak Andrea Pirlo, Fabio Cannavaro, Juergen Klinsmann, Dick Advocaat, Marcel Koller czy Andrij Szewczenko (to ostatnie najczęściej). Wreszcie wrócił z dalekiej podróży – w sensie dosłownym i w przenośni – Adam Nawałka. Więcej niż prawdopodobne wydawało się ogłoszenie właśnie jego nazwiska po ostatnim, środowym posiedzeniu zarządu PZPN. Nieoczekiwanie jednak wszyscy wróciliśmy niejako do punktu wyjścia, to znaczy domysłów, co siedzi w głowie prezesa piłkarskiego związku.
Wypatrując na twitterze Cezarego Kuleszy oczekiwanego tweeta z trenerskim nazwiskiem, można spokojnie sięgnąć na półkę z najlepszymi dramatami XX wieku i otworzyć „Czekając na Godota”. W genialnej, przepełnionej symbolami sztuce Becketta dwójka bezdomnych włóczęgów spotyka się każdego kolejnego dnia, by wyczekiwać tytułowego Godota, który mógłby odmienić ich los. Ten jednak nie nadchodzi. Ani dziś, ani jutro, może więc przyjdzie pojutrze... Nie, Drodzy Państwo Kibice, nie będzie tak źle – ten Godot o nazwisku Nawałka, Szewczenko, a może jeszcze innym na pewno się pojawi. Od dziś nawet już wiadomo kiedy. I oby odmienił los, włóczących się wciąż bez selekcjonera, piłkarzy. W rozmowie z WP Sportowe Fakty Cezary Kulesza zapowiedział, że nowego selekcjonera przedstawi ostatniego dnia stycznia. „Proszę kibiców i media o jeszcze chwilę cierpliwości, choć wiem, jakie olbrzymie emocje wzbudza ten temat. Prowadzimy ostatnie negocjacje, jest ścisłe grono kandydatów” – zdradził prezes.
Żołnierz, prawnik, dziennikarz...
Czekając na selekcjonera nr 49 w historii polskiej piłki kopanej, warto spojrzeć na tych, którzy go poprzedzili. A wśród trenerów kadry byli oficerowie Wojska Polskiego, kawalerowie orderu Virtuti Militari, redaktorzy gazet, sędziowie piłkarscy, doktorzy prawa... Było również kilku obcokrajowców.
Czytaj też: Sukces porażki w Budapeszcie
Tym historycznym, pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski w oficjalnym meczu międzypaństwowym był Józef Szkolnikowski, oficer Wojska Polskiego, walczący m.in. w wojnie polsko-bolszewickiej. W grudniu 1921 r. rozdzielano jednak funkcje selekcjonera i trenera. Jako ówczesny szef Wydziału Gier PZPN Szkolnikowski miał złożyć najlepszy z możliwych skład na (pierwszy w historii polskiej reprezentacji) mecz z Węgrami. I jeszcze, miał wytypować najlepszego trenera. 18 listopada 1921 zarząd PZPN zatwierdził, że trenerem reprezentacji będzie Węgier Imre Pozsonyi, szkolący Cracovię – świeżo upieczonego mistrza kraju.
Idąc tropem trenerów, którzy wykazali się bohaterstwem na froncie wojennym, napotkamy takie nazwiska, jak Tadeusz Kuchar, Stefan Loth, Kazimierz Glabisz, Henryk Reyman czy Ryszard Koncewicz. Wszyscy z wysokimi odznaczeniami, pierwsi dwaj z Virtuti Militari.
Odejścia i powroty
Jeśli Adam Nawałka ponownie obejmie polską drużynę, nie będzie oczywiście pierwszym, który wraca po latach na stanowisko selekcjonera. Podobnych historii było wiele. Ostatnio zdarzyło się tak w przypadku Antoniego Piechniczka, który prowadził Biało-Czerwonych najpierw w latach 1981-1986, a potem jeszcze raz, od maja 1996 do czerwca 1997. Z kolei wspomniany Ryszard Koncewicz wracał do roli selekcjonera bodaj sześciokrotnie w latach 1950-1970.
Nowy trener, który od lutego rozpocznie poszukiwania nowych rozwiązań taktycznych, nowych zawodników, nowych sposobów na motywację do baraży o mundial (a może jednak oprze się o to, co zbudował Sousa?), nie będzie miał łatwego zadania. Zresztą to zdanie: „Nie będzie miał łatwego zadania” wraca wraz z każdym kolejnym debiutem na ławce trenerskiej. Czyżby polska reprezentacja był aż tak ciężkim piłkarskim przypadkiem? Może stąd tak długie poszukiwania tego najlepszego z najlepszych.
Piotr Sacha