Maja czuła miłość babci. Skoro przez 19 lat nie została wyrzucona z domu, to musiała być miłość. Nie sądziła jednak, że tak wielka.
Zuzia nie odzywa się do Pana Boga. Kiedyś Go kochała, dużo się modliła, wierzyła Mu. Ale obraziła się. I to wcale nie dlatego, że nie chciał uzdrowić jej nóg, które od zawsze zniewolone są tą straszną diagnozą dziecięcego porażenia mózgowego. – Nigdy nie prosiłam o nic dla siebie, nigdy – ogromne łzy staczają się po trzęsącym się podbródku Zuzi. – Tylko dwa razy, żeby uzdrowił dziadunia, a później babunię. Ale mnie zawiódł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Widera-Podsiadło