Jej historia jest w Polsce ciągle mało znana, a szkoda.
Św. Zdzisławę czci się w Czechach jako patronkę młodych żon i matek. Jej małżeństwo było nietypowe, a droga małżeńska nie przypominała tej, którą kroczą współcześni małżonkowie. Zmarła w wieku niespełna 30 lat, była matką czworga dzieci, które wzorowo wychowała.
Co tu dużo pisać, małżeństwo Zdzisławy było małżeństwem narzuconym przez rodziców. Nie było ono z miłości. Jednak kobieta potrafiła je zaakceptować i bynajmniej nie było to podejście fatalistyczne. Nie była łatwą żoną, ale wielkie cele, które czasem realizowała wbrew mężowi, nie rozbijały ich małżeństwa. Przeciwnie sprawiły, że małżeństwo, które zaczęło się bez miłości, w chwili śmierci Zdzisławy było związkiem dojrzałej miłości.
Urodziła się w 1215 r. na zamku Krzyżanów (Morawy). Według tradycji była najstarszą córką Przybysława z Krzyżanowa, burgrabiego w Brnie, i Sybilli pochodzącej z sycylijskiej rodziny.
Mają siedem lat Zdzisława uciekła z domu, by w odosobnieniu służyć Jezusowi. Rodzice, gdy tylko dowiedzieli się o ucieczce, natychmiast wysłali ludzi na jej poszukiwanie. Znaleziono ją w lesie, gdzie się modliła. Nie bez sprzeciwów zaprowadzono ją z powrotem do zamku. Tam jednak zdała sobie sprawę, że Jezusowi nie podoba się jej zachowanie, którym zasmuciła rodziców. Przeprosiła i postanowiła, że odtąd nie będzie próbowała służyć Bogu wbrew rodzicom. Pustelnię natomiast wybudowała sobie w sercu.
Zdzisława nie paliła się do małżeństwa. Jej marzeniem było poślubić w wiekuistej czystości swojego Boskiego Ukochanego i za tym tęskniła. Wbrew swym pragnieniom została wydana w wieku 17 lat za Havla, księcia Lemberku. Nie zaniechała pobożności, jeszcze bardziej się do niej przykładała.
Zdzisława potrafiła dobrze wykorzystać nieobecność męża, który często podróżował w ważnych sprawach. W takie dni szczególnie oddawała się surowej pokucie, modlitwom, postom i czuwaniu oraz rozdawała jałmużnę ubogim. Łączyła życie czynne z kontemplacyjnym.
Święta najbardziej lękała się pychy, dlatego unikała bogatych szat i wszelkiego światowego zbytku. Lubiła zwykłe proste suknie, dbała tylko o to, żeby podobać się Bogu.
Założyła klasztor ku czci św. Wawrzyńca i wyposażyła go w niezbędne środki do utrzymania przebywających tam zakonników. Zaprosiła także św. Jacka, który nie mógł przybyć i wysłał swojego brata bł. Czesława. Od niego Zdzisława przyjęła habit Trzeciego Zakonu świętego Dominika, choć przez bardzo długi czas prosiła o zgodę swojego męża.
Co ciekawe, jej śmierć przeżywali wszyscy, młodzi, starzy, zakonnicy, ale najbardziej jej mąż, który zupełnie nie znajdował pocieszenia. W końcu to sama Zdzisława mu się ukazała cała jaśniejąca, ubrana w drogocenną czerwoną suknię. Objawiła mu chwałę i szczęśliwość, jaką już otrzymała. Zostawiła mu też część swojej czerwonej sukni. Pocieszyło go to całkowicie. Dzięki temu żył jeszcze długi czas wraz z rodziną i starał się do końca podobać się Bogu.
28 sierpnia 1907 r. jej kult zatwierdził papież św. Pius X. Św. Jan Paweł II kanonizował Zdzisławę razem z Janem Sarkandrem w Ołomuńcu 21 maja 1995 r.
MG/swieccy.dominikanie.pl/ brewiarz.pl