Pamiętacie Saszę? Chłopca z Kazachstanu, który, aby przyjechać na ŚDM w Krakowie, zbierał złom? Obejrzyj film pokazujący drugą część tej poruszającej historii.
Historia Saszy, nagłośniona przed pięcioma laty przez polską prasę, ujęła Polaków. Obecnie Księża Marianie wypuszczają do sieci film (będzie się składał z kilku krótkich odcinków), który pokazuje dalsze dzieje chłopca. Ich podopiecznego z Oratorium Dobrego Pasterze w Karagandzie.
– Chcę podziękować za księdza posługę w tym miejscu… – szepcze niespełna dwudziestoletnia Elizawieta do ks. Tomasza, duszpasterza Oratorium. – To dzięki księdzu zrozumiałam, że tata to ktoś, z kim można mieć więź. Z kim można się zaprzyjaźnić. Mieć relację. Że tata to ktoś, kogo można się nie bać. – Liza… – ksiądz Tomasz zdejmuje okulary, aby przetrzeć spływającą po poliku łzę wzruszenia. – Wyjaśnij mi, jak ty to wszystko powiedziałaś i się nie popłakałaś? – Proszę księdza, od tygodni ćwiczę te słowa przed lustrem. Inaczej bym tu potrafiła stanąć i tego powiedzieć. Dziękuję…
To chyba jedna z bardziej poruszających scen opowiedzianych w filmie. Pięcioodcinkowa seria filmów o pracy mariańskich misjonarzy w kazachskiej Karagandzie ujmuje szczegółowością kadrów. Zobaczymy tu dzieci bawiące się na wysypiskach biednej dzielnicy Fiedorowka. Kruki odpoczywające na krzyżach bezimiennego cmentarza, pod zamkniętą przed laty kopalnią węgla. Wreszcie głównych bohaterów historii: dzieci, którym odebrano beztroskie dzieciństwo oraz duchownych, którzy porzucili wszystko i przyjechali, aby z tymi dziećmi po prostu być. Bo więcej im dać nie mogli. W filmie najlepiej widać, że to wystarczyło.
Spanie na ziemi i kąpiel w wiaderku
„Misja na Fiedorowce” (tytuł pierwszej części) to film niezwykły i doprawdy urzekający. Budzący sumienie. W filmie nie bano pokazać się biedyć. Jeden z bohaterów, ksiądz Zbigniew, ze szczerością opowiada, jak przez kilka lat spał na ziemi, zaś kąpiele brał w kilkulitrowym wiaderku. Wszystko po to, aby dzielić życie ludzi, pośród których posługuje.
MISJA NA FIEDOROWCE 1/8Opuszczeni mieszkańcy, bieda, prostytucja wśród nastolatków, alkoholizm, nałogi. Duchowny doskonale widział, że tamtejsi ludzie po zalaniu tutejszej kopalni węgla nie mają już nic. Chciał więc im coś dać. A że nie miał wiele, dał to, co miał. Siebie. – Chcemy pokazać tym filmem fenomen dobra – wyjaśnia ksiądz Łukasz Wiśniewski, dyrektor Stowarzyszenie Pomocników Mariańskich, producenta filmu. – To, jak niewiele potrzeba, by pomóc.
DRUGI DOM 2/8Potrzeba naprawdę niewiele
Siłą produkcji są świadectwa samych dzieci. Bezpretensjonalne, szczere. Z jednej strony budzące uśmiech i radość na twarzy, z drugiej łzy wzruszenia. Dzieci opowiadają historie rodzin, to, w jaki sposób trafiły do Oratorium. Mówią, co im to miejsce dało. W jaki sposób znalazły ratunek. – Każdy z tu obecnych ojców ma u mnie jakąś swoją ksywkę – uśmiecha się sześcioletni Mateusz, podopieczny Oratorium. – Ojca Tomasza już zawsze będę pamiętać jako „Ojca z Oratorium”. Z kolei ojca Zbigniewa nazywałem „Ojcem Czekoladką”. Zawsze miał dla nas jakieś słodycze. A ojciec Grzegorz to „Ojciec-Zaproszeni”. Jest bardzo gościnny i dla każdego zawsze ma czas.
RODZINNE MIEJSCE 3/8Kolejne odcinki na youtube-owym kanale Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich.
kabe/Centrum Pomocników Mariańskich