Wysokie bezrobocie i gwałtownie rosnąca inflacja umiejscowiły Hiszpanię w czołówce "wskaźnika biedy" w UE. Wskaźnik ten, utworzony przez ekonomistę Arthura Okunę, określa sytuację gospodarczą kraju, łącząc inflację ze stopą bezrobocia.
Według ekonomistów, na których powołał się "ABC" we wtorek, obecnie najpoważniejszym zagrożeniem dla gospodarki stała się gwałtownie rosnącą inflacja. Zgodnie z najnowszym raportem opublikowanym przez Krajowy Instytut Statystyki (INE), do listopada br. ceny wzrosły o 5,6 proc. Eksperci uważają, że taki wzrost inflacji zagraża naprawie przedsiębiorstw, sile nabywczej obywateli oraz rachunkom państwa.
Do tego dochodzi wysokie bezrobocie, które - mimo zmniejszenia się w ciągu ostatnich miesięcy, - wyniosło 14,57 proc. w trzecim kwartale br.
Według ekonomistów to niebezpieczny koktajl, który może doprowadzić do stagflacji: ślepego zaułka gospodarki, kiedy ceny wciąż rosną, a wzrost stopniowo traci dynamikę.
Z ponad 20 proc. "wskaźnikiem biedy" Hiszpania znajduje się na czele krajów UE. Spoza UE wyprzedzają ją tylko Brazylia (23,87 proc.) i Turcja (31,39 proc.). W obu tych krajach występuje wysoka inflacja, odpowiednio ponad 10 i 20 proc.
Tuż za Hiszpanią plasują się Litwa, Grecja, Łotwa i Estonia. Inne kraje, jak Włochy (12,2 proc.), Francja (10,7 proc.) czy Niemcy (7,9 proc.) mają niższe "wskaźniki biedy".
Najwyższa inflacja i bezrobocie stawiają kraj w wyjątkowo złożonej sytuacji. Wielu analityków już obniżyło swoje prognozy wzrostu dla Hiszpanii na rok 2022 r., chociaż rząd Pedro Sancheza utrzymuje, że wzrost wyniesie 6,5 proc. w br. i 7 proc. w roku przyszłym.
Ceny rosną głównie z powodu wzrostu cen energii, w listopadzie odnotowano wzrost cen żywności i w mniejszym stopniu cen paliw - zauważył "ABC".
Według ekspertów cytowanych przez dziennik inflacja może nie być przejściowa i może potrwać do 2023 r. Wiceprezes EBC i były minister gospodarki Luis de Guindos ostrzegł przed ryzykiem, że inflacja będzie spadać wolniej niż się tego oczekuje.