Myśl wyrachowana: Nawet hipokryta potrafi szczerze pomóc. Ale są też tacy, którzy wtedy właśnie są hipokrytami, gdy "pomagają".
Podobno „69 proc. spośród najczęściej praktykujących katolików jest za wywózkami ludzi na Białoruś”. Tak napisali w „Wyborczej”, ilustrując to zdjęciem dwojga dzieci migrantów siedzących przy ognisku po stronie białoruskiej i patrzących na mnie z wyrzutem. Na ciebie też, jeśli jesteś „najczęściej praktykującym katolikiem”. I nie przestaną tak patrzeć, dopóki nie przekształcisz się w laickiego filantropa, lejącego łzy nad tymi tłumami dzieci, obrzucającymi polskie służby zabawkami od dziadka Łukaszenki.
Musisz się tak „nawrócić”, bo jak zawyrokował wypowiadający się w gazecie socjolog, obecnie „mamy do czynienia ze swoistym odwróceniem – wartości chrześcijańskich bronią ateistyczne, świeckie instytucje oraz obywatele przed katolikami”.
A jak ci ateiści bronią wartości chrześcijańskich przed chrześcijanami? Ano, zobacz sam, katoliku: czy kiedy posłyszałeś o ludziach chcących nielegalnie przejść przez granicę, pobiegłeś do nich ze śpiworem, pizzą i koniecznie z kamerą? Czy zwyzywałeś polskich funkcjonariuszy od morderców i sługusów reżimu? Czy pomogłeś migrantom niszczyć graniczne ogrodzenie? Nie zrobiłeś tego. No widzisz, a oni, ci „ateiści”, z tymi „świeckimi instytucjami” to zrobili. A przynajmniej wykrzyczeli swoją wściekłość na tych, którzy nie popierają „chrześcijańskich wartości”. Bo teraz u liberałów za stróża rzeczonych wartości uchodzi ten, kto bluzga na wierzących za to, że nie są tak jak on cyniczni albo naiwni.
Niezależnie jednak od gry politycznych cwaniaków musimy pamiętać, że nie zwalnia nas to z miłosierdzia. Świadomi katolicy na ogół są tego świadomi, dlatego wspierają akcje pomocowe dla migrantów, które podejmuje np. Caritas, i osobiście udzielają wsparcia, o ile zetkną się z konkretną osobą w potrzebie. Bo zawsze trzeba ludziom pomóc, niezależnie od powodów, dla których wpakowali w kłopoty siebie i swoje rodziny. Tym bardziej że te kłopoty naprawdę mogą zagrozić ich zdrowiu i życiu. Nie wolno tego lekceważyć.
Nie znaczy to wszystko, że powinniśmy brać za dobrą monetę jazgot lewicy ideologicznej, która co jakiś czas doznaje u nas gwałtownego ataku religijności i moralności. Wojujący ateiści, bojownicy o wolną aborcję, feministki z błyskawicami i im podobni aktywiści rzucają się wówczas na poszukiwania odpowiednich potrzebujących, którym mogliby ostentacyjnie okazać miłość i wsparcie. Parę lat temu odpowiedni byli niepełnosprawni i wtedy tamci gardła sobie zdzierali dla ulżenia ich doli. Teraz przerzucili się na migrantów, którym próbują ostentacyjnie pomóc po naszej stronie granicy. Co prawda na razie za wielu nie znaleziono, ale znaleziono w lesie but. I teraz lewicowi aktywiści płaczą nad tym butem jak Hołownia nad konstytucją, choć nie wiedzieć czemu porzucona opodal pralka ich wzruszenia nie budzi.•