Tydzień temu w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański papież Franciszek opowiedział historię o pełnej determinacji modlitwie ojca za swoją córkę u progu sanktuarium maryjnego w Luján. Wydarzenie miało miejsce w letnią noc 15 lat temu.
Ojciec Święty pytał w ubiegłą niedzielę, czy podczas modlitwy wierzymy, że Pan może uczynić cud.
Papież: „Prosił o wszystko i otrzymał wszystko”.
„Przychodzi mi na myśl pewna historia – którą widziałem – o pewnym ojcu, któremu lekarze powiedzieli, że jego dziewięcioletnia córka nie przeżyje nocy; była w szpitalu. I on wtedy wsiadł do autobusu i udał się 60 km do sanktuarium maryjnego. Było oczywiście zamknięte. On, trzymając się kraty, spędził całą noc na modlitwie do Boga: «Panie, ocal ją. Panie, daruj jej życie». Modlił się do Matki Bożej, całą noc wołając do Boga, wołając z głębi serca. Następnie rano, kiedy wrócił do szpitala, znalazł żonę płaczącą. I pomyślał sobie: «Córka umarła». A żona mówi do niego: «To jest niezrozumiałe, nie można tego pojąć. Lekarze mówią, że stała się rzecz dziwna, wydaje się, że została uzdrowiona». Wołanie tego człowieka, który prosił o wszystko, zostało wysłuchane przez Pana, który dał mu wszystko. To nie jest jakaś historyjka, bo widziałem to w innej diecezji. Czy mamy taką odwagę podczas modlitwy?“
Pewien argentyński ksiądz opowiedział Radiu Watykańskiemu o szczegółach tego, co wydarzyło się tamtej letniej nocy. Przebywał akurat u swojej rodziny w Luján. Kiedy przechodził przez plac przed sanktuarium, zobaczył młodego człowieka, który trzymał się kraty bramy wejściowej i miał w ręku wiązankę róż. Było to około północy. Ułatwił mu wejście do środka bazyliki. Tam człowiek ów pozostawił róże, ukląkł w prezbiterium i modlił się. Kapłan, świadek wydarzenia, towarzyszył mu na różańcu w intencji jego córki. W następną sobotę ten sam mężczyzna podszedł do księdza z dziewczynką w wieku 8-9 lat. Przypomniał wydarzenie sprzed kilku dni. Powiedział, że kiedy o północy modlił się za swoją córkę, ona obudziła się, usiadła i poprosiła o jedzenie. W tej relacji nie ma imion ani nazwisk, ale są fakty. Ksiądz postanowił zachować anonimowość i nigdy później nie odezwał się do rodziny, która została pobłogosławiona uzdrowieniem córki. Zaznaczył również, że w sanktuarium w Luján cuda udzielane za pośrednictwem Maryi były jakby przechodzeniem z jednej strony Ewangelii na drugą. Nigdy nie brał danych od osób doświadczających cudów, jedynie dziękował i chwalił Boga.