Dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich – twierdził św. Augustyn.
28.10.2021 00:00 GN 43/2021 Otwarte
Niemal na każdej konferencji prasowej organizowanej przez Ministerstwo Zdrowia pada ostatnio wciąż to samo pytanie: „Czy w związku z rosnącą liczbą zakażeń na COVID-19 będą otwarte cmentarze 1 listopada?”. To pokazuje ciekawe zjawisko: jak bardzo jednoznaczne są w tym przypadku oczekiwania społeczne i jak trudno nam pogodzić się z faktem, że mogłoby być niemożliwe odwiedzenie grobów bliskich w uroczystość Wszystkich Świętych i dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych (2 listopada), tak jak było w ubiegłym roku. Taka postawa dowodzi, jak ważny to dla Polaków dzień i jak poważnie go traktujemy. Można by więc pokusić się o refleksję, dlaczego tak jest. Myślę, że z kilku powodów. Przede wszystkim tradycyjne przybycie na początku listopada na groby bliskich (niekiedy połączone z wysiłkiem podróży z innego kraju) pozwala okazać tym, co odeszli, miłość, wdzięczność i więź. Płomień zapalonego znicza jest tego właśnie świadectwem. Ten tlacy się płomień co roku na nowo przypomina też, że życie wcale się nie kończy, tylko się zmienia. Jest to także okazja, by dostrzec właściwą hierarchię wartości i znów ocenić, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Wreszcie – te dni stanowią okazję, by ofiarować zmarłym to, co najcenniejsze: modlitwę (nie bez powodu popularnością cieszą się tzw. wypominki, Msze gregoriańskie czy ofiarowywanie za zmarłych odpustu zupełnego). Sam zmarły bowiem po śmierci nie może już nic dla siebie uczynić. Mówił już o tym w IV wieku św. Augustyn: „Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich”. Ciekawe jest, że Augustyn przez całe życie widział świętość swojej matki (św. Moniki), jej dobroć, pobożność, a gdy umarła – dostrzegał potrzebę modlitwy za nią. Każdy człowiek bowiem ma jakieś niedoskonałości i nawet jeżeli umiera pojednany z Bogiem, też potrzebuje oczyszczenia i modlitwy. Dlatego nie samo odwiedzanie cmentarzy jest najważniejsze, ale Msza św. i modlitwa za zmarłych. Lubię te listopadowe dni. A gdy do serca wkrada się pewien smutek, nierozerwalnie złączony przecież z odwiedzaniem grobów bliskich osób, przypominam sobie słowa św. Jana Pawła II, który w „Tryptyku rzymskim” napisał: „I tak przechodzą pokolenia… To przemijanie ma sens, ma sens… ma sens… ma sens!”.•