Człowiek z pełnią władzy byłby Bogiem. A to stanowisko jest już zajęte.
Ciągle kogoś uwiera tajemnica spowiedzi. W Australii już wprowadzono prawo, które zobowiązuje księży do zdradzenia treści spowiedzi, jeśli w jej trakcie dowiedzą się czegoś o seksualnym wykorzystaniu dzieci. Kapłanowi, który tego nie zrobi, władza może zamienić kratki konfesjonału na trzy lata oglądania świata zza całkiem innych kratek.
Teraz podobny pomysł zgłosili członkowie francuskiej niezależnej komisji ds. wykorzystywania nieletnich w środowisku kościelnym. Zareagował na to przewodniczący Episkopatu Francji abp Éric de Moulins-Beaufort, który powiedział, że tajemnica spowiedzi ma większą moc niż prawa republiki. Potem doprecyzował, że prawa republiki nie wymagają takiego zniesienia. Ale już było za późno i słowami hierarchy zdążył się zdenerwować minister spraw wewnętrznych, który oświadczył, że nic nie ma większej mocy niż prawa republiki.
Cóż, śmiała teza, i to nie ze względu na wyznawców mitu o polexicie, którzy twierdzą, że nic nie ma większej mocy niż prawo unijne. Gdyby nic nie miało większej mocy niż prawo stanowione przez ludzi, to za rewolucji francuskiej połowa narodu powinna była sama zgłosić się na gilotynę jako wrogowie republiki. Niemcy w czasie wojny faktycznie byliby zobowiązani do wykonywania rozkazów, a Polacy nie mieliby moralnego prawa działać w ruchu oporu. I tak dalej.
Na szczęście jest prawo większe od ludzkiego i jest ono zapisane w sumieniach. Dzięki temu dziś czcimy bohaterów, którzy wczoraj za cenę życia przeciwstawiali się tym, którzy chcieli stać się panami ludzkich sumień.
Są w nas obszary, do których inny człowiek nie ma prawa sięgać. Ktoś powie, że spowiednicy sięgają. Otóż nie. Owszem, spowiednicy słyszą w konfesjonale rzeczy najbardziej intymne, takie z jakich nie zwierzy się nawet celebryta przed kamerą. Penitent, jeśli się dobrze spowiada, otwiera w konfesjonale duszę i wydobywa z niej rzeczy, które najchętniej sam skryłby przed sobą. Ale robi to ze względu na Boga, i tylko ze względu na Niego. Nie ma żadnego powodu, żeby mówić takie rzeczy drugiemu człowiekowi. Również księdzu – bo też i nie dla księdza się spowiadamy. „Jako człowiek zresztą nic nie usłyszał. To Chrystus wysłuchuje spowiedzi i tylko On zna ludzkie przewinienia” – pisze Fulton Sheen.
Na tym rzecz polega: wiedza, którą spowiednik nabywa w konfesjonale, jest przeznaczona dla Boga i tylko dla Niego. Kapłan jest tam „w osobie Chrystusa” i Jego mocą rozgrzesza. Gdyby spowiednik miał ujawnić to, co było przeznaczone dla Boga, byłby najcięższym świętokradcą. To dlatego każdy uczciwy ksiądz prędzej da się wypatroszyć, niż zdradzi tajemnicę spowiedzi. Ona jest dużo mocniejsza niż prawa republiki i jakiejkolwiek innej publiki. •
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.