Największą porażką jest utrata przez elity rządzące Polską kontaktu z myśleniem młodych ludzi. Jeśli uda się to naprawić, to być może między młodymi powstaną pomosty, których nie da się zbudować pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem - ocenił w wywiadzie dla "DGP" doradca prezydenta, socjolog, Andrzej Zybertowicz.
W rozmowie opublikowanej na łamach piątkowego "Dziennika Gazety Prawnej" Zybertowicz był pytany m.in. "czy po zmianie obozu rządzącego na liberalny lub lewicowy wahadło nie wybije w drugą stronę, a historia przestanie być ważna, bo teraz nie tylko promowana jest jej określona wizja, ale panuje też przesyt treści historycznych, a wpadki PFN staną się mocnym argumentem za źle wydanymi pieniędzmi".
"Gdyby zmiana nastąpiła szybko, wahadło wybiłoby w drugą stronę. Spora część opozycji nadal nie rozumie, że PiS jest u władzy, gdyż jest emanacją ważnej części naszego społeczeństwa. Natomiast jeśli oddanie władzy nastąpi znacznie później, gdy polityki nie będą kreować już wściekli, dotknięci irracjonalnym syndromem anty-PiSu, gdy młodzi będą potrafili porozumieć się ponad podziałami, to brutalny ruch wahadła nie będzie nam groził" - ocenił Zybertowicz.
"Bo jeśli pyta mnie pani o bilans MaBeNy (Maszyny Bezpieczeństwa Narracyjnego-PAP), to największą porażką jest utrata przez elity rządzące Polską kontaktu z myśleniem młodych ludzi. Jeśli uda się to naprawić, to być może między młodymi powstaną pomosty, których nie da się zbudować pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem" - dodał.
Powołując się na analizy Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW z 2019 r. Zybertowicz wyraził przekonanie, że "wyborcy Zjednoczonej Prawicy są bardziej nastawieni, nazwijmy to, ewangelizacyjnie niż elektorat opozycji". Badania - jak wyjaśniał - wykazały, że to zwolennicy PiS chcą z politycznymi przeciwnikami rozmawiać i przekonywać.
"Inne badania z kolei pokazały, że wyborcy PiS częściej oprócz TVP Info oglądają TVN24, niż osoby głosujące na opozycję sięgają po media prezentujące opinie, z którymi sami się nie zgadzają. Widzę to wyraźnie na własnym przykładzie: kiedy występuję w TVP Info, spotykam się z kilkoma komentarzami akceptacji i rzadko doświadczam agresywnej krytyki. Natomiast kiedy pojawię się w TVN24, reakcje są inne: rzadko merytoryczne, za to mnóstwo hejtu, który sprawia, że na Twitterze banuję wręcz hurtowo" - wskazał.
Zdaniem Zybertowicza, gotowość elektoratu opozycji usłyszenia innych poglądów jest niska, czego dowodem są także niedawne agresywne wpisy użytkowników Twittera o Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej czy Konradzie Piaseckim.
"Otwartość wyborców dobrej zmiany jest jednak większa. Deklaratywnie tak liberalny i wolnościowy elektorat opozycji ma supersilne skrzydło ekskluzji poglądów ludzi inaczej myślących. Ponieważ poziom tolerancji wśród wyborców bliższego mi środowiska jest wyższy, myślę, że obecnie na wolność słowa czyha mniej zagrożeń niż w razie przejęcia władzy przez opozycję. Każdy duży obóz polityczny ma swoich wściekłych, że nawiążę do retoryki z czasów rewolucji francuskiej. Ale mam wrażenie, że ta grupa po stronie opozycyjnej jest potężniejsza, co niesie ze sobą poważne ryzyko" - ocenił Zybertowicz.