Miała być międzynarodowym projektem naukowym łączącym dwie strony żelaznej kurtyny. Choć niektórzy wieszczyli koniec historii, świat z dwubiegunowego wcale nie stał się jednobiegunowy. Przeciwnie, biegunów się namnożyło. A stacja się rozpada.
Kilka tygodni temu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zacumował rosyjski moduł laboratoryjny Nauka. Niewiele brakowało, aby operacja ta zakończyła się katastrofą. Sam moduł poleciał w kosmos z kilkunastoletnim opóźnieniem, choć był to dopiero początek długiej listy nieszczęść. Finalnie z powodu awarii komputera pokładowego modułu po jego zadokowaniu do stacji włączyły się silniki manewrowe, co spowodowało obrót stacji o ponad 500 stopni. Dzisiaj wydaje się, że właśnie ten moment był przyczyną powstania pęknięć w powłoce najważniejszego modułu stacji, czyli Zarii. To pierwszy element stacji (został wystrzelony w 1998 roku), znajdujący się w jej centralnej części. Nie da się go odciąć ani odczepić. Od początku eksploatacji nie był remontowany, bo Rosjanie nie mieli na to pieniędzy. Nikt też nie przypuszczał, że Zaria pozostanie w kosmosie tak długi czas. Nie projektowano jej i nie budowano na długą służbę.
Pechowy moduł Nauka podłączono do innego rosyjskiego modułu – Zwiezdy. Niestety, od dawna wiadomo, że ona również jest nieszczelna. Najpewniej coś w nią uderzyło. Może kosmiczny śmieć? A może mikrometeor? Sytuacja jest przez niektórych określana jako trudna, przez innych jako krytyczna. Nieszczelność stacji znajdującej się na orbicie jest bowiem takim samym zagrożeniem dla ludzi znajdujących się w środku, jak nieszczelność batyskafu na głębokości 8 kilometrów pod wodą.
Stacja się sypie, bo Rosjanie nie mają pieniędzy na jej remont, a Amerykanie myślami są przy budowie stacji na Księżycu. Miejsce, które powstało u kresu dwubiegunowego świata, powoli staje się wrakiem. Wspólne międzynarodowe projekty nie są już tak atrakcyjne jak przed laty, ponieważ świat podzielił się na bieguny. Tym razem jest ich więcej niż dwa. Na arenę weszły Chiny. Nie ma pewności, kto tym razem zwycięży – Chińczycy, w przeciwieństwie do Związku Radzieckiego, nie narzekają na brak pieniędzy. A to właśnie brak funduszy był powodem rozpadu „imperium zła”, jak mawiał o Związku Radzieckim amerykański prezydent Ronald Reagan. Dzisiaj brak pieniędzy po jednej stronie i brak zainteresowania po drugiej powodują rozpad stacji orbitalnej. Amerykanie stawiają na Księżyc, Chińczycy chcą budować własną nowoczesną stację. A ta międzynarodowa w końcu… spłonie w atmosferze.
Tomasz Rożek